Dziewięćsił to magiczna roślina o niezwykłych mocach. Rozeta rozpostartych na podłożu kolczastych liści osłaniająca duży kwiat to charakterystyczna ozdoba górskich łąk. Górale opowiadali, że kryje w sobie dziewięć mocy, które przekazują człowiekowi dziewięć sił. A te siły są dziewięć razy lepsze niż moce pochodzące od innych roślin. Kto napotkał na swej drodze dziewięćsił, miał żyć w zdrowiu długie lata. W ostatni weekend maja (26-28.05.2023), te moce można było poczuć także poza górskim szlakiem.
Dziewięćsił Festiwal Beskidów i Śląska Cieszyńskiego czyli jak w trzy dni pokazać wszystko, co w Beskidach i Cieszynie najlepsze
Festiwal Dziewięćsił odbywał się jednocześnie w dziewięciu miejscowościach. Bielsko-Biała, Brenna, Cieszyn, Cięcina, Istebna, Szczyrk, Ustroń, Wisła i Żywiec odkrywały swoje uroki i przed turystami i zaskakiwały mieszkańców. W końcu nie często Pascal Brodnicki przyrządza wajecznicę (jajecznica po cieszyńsku) czy serwuje sałatki w stuletnim domu w Brennej. Ale atrakcji na Dziewięćsił było tyle, że nie sposób zliczyć. Spotkania z podróżnikami, sportowcami i ludźmi, którzy góry mają we krwi, do tego warsztaty robienia oscypków, spacer po łące i poszukiwanie lokalnych ziół, turniej rycerski, koncerty niosące się po górach, głaskanie owiec i zachody słońca, których piękna nie odda żadne zdjęcie. Łącznie atrakcji było ponad osiemdziesiąt, a koncertów trzydzieści. Co udało mi się zobaczyć?
Pojechała w Beskidy i znalazła dziewięćsił. Babraczka wzmocniła efekt dobrych wspomnień
W ciągu trzech dni udało mi się: posłuchać koncertów na Hali Skrzyczeńskiej; spróbować szarlotki na w schronisku na Szyndzielni; spotkać kolegów z dzieciństwa – Reksio, Tajemniczy Don Pedro, Bartolini Bartłomiej herbu Zielona Pietruszka (a przy okazji pospacerować po Bielsku-Białej, odkrywając uroki miejscowości); w Cięcinie pójść na halę z owcami, obserwować bacę przy pracy, zobaczyć jak powstaje oscypek, spróbować lodów z najpopularniejszego wędzonego góralskiego sera; pojechać do Wisły i na Cieńkowie obejrzeć niesamowity zachód słońca, a później stanąć pod magicznym drzewem (stuletnia czereśnia) i wysłuchać kolejnego świetnie zagranego koncernu zespołu Vołosi; wziąć udział w pokazie gotowania Pascala Brodnickiego, posłuchać opowieści o ziołach w Beskidzkim Domu Zielin „Przytulia”. Dużo? A to jeszcze nie wszystko. Udało się także przespacerować po urokliwym Cieszynie, stanąć jedną nogą po czeskiej stronie, zobaczyć na żywo romańską rotundę św. Mikołaja (tę samą, która jest na banknocie 20 zł), obserwować walki rycerskie na zamkowym wzgórzu i skosztować lokalnej kuchni, w której zachwyciłam się babraczką cieszyńską. To danie z kapusty, ziemniaków i skwarków to fantastyczny comfort food. Komfortowo można było czuć się także na całym festiwalu, bo ludzie w Beskidach są otwarci, chętnie opowiadają o tradycjach i dobrze karmią. W dodatku zdecydowanie czerpią z magicznej rośliny. Dziewięćsił najwyraźniej dodaje im mocy do działania. Widać, że chcą się dzielić tym, co mają najlepszego i z niecierpliwością wyczekuję kolejnej edycji.