Kamery ukryte w klamkach i budzikach, guziki i śrubki z podsłuchem, dyktafony w telefonach... Możliwości szpiegowania jeszcze nigdy nie były tak szerokie. Ze sprzętu szpiegowskiego korzystją już nie tylko detektywi, ale również podejrzliwi małżonkowie, cwani studenci, a nawet księża i sprytne staruszki. Klientów wrocławskiego Spy Shop'u (zupełnie jawnie) podpatrywał dziennikarz "Gazety Wyborczej".
Zobacz: Podejrzewasz, że żona Cię zdradza? Sprawdź to! Zobacz nasz przegląd sprzętu szpiegowskiego
Nagrywanie, podsłuchiwanie czy konspiracyjne rozmowy nie są już zarezerwowane jedynie dla prywatnych detektywów. Korzystanie ze sprzętu szpiegowskiego jest teraz dziecinnie łatwe. - Musi być proste. Przychodzą do nas starsi ludzie, nad którymi ktoś się znęca psychicznie. Nagrywają, bo chcą mieć dowód w sądzie. Nie dopytujemy, ale i tak tutaj jest czasem jak w konfesjonale - dziennikarzowi "Wyborczej" opowiada sprzedawca wrocławskiego Spy Shopu'u.
Ze sprzętu szpiegowskiego korzystają niemal wszyscy. Rodzice kupują swoim pociechom myszki, które śledzą strony internetowe, dziennikarze śledczy korzystają z dyktafonów wbudowanych w guzik, a podejrzliwe żony nabywają testery wierności wykrywające nasienie na ubraniu. Jeśli myślałeś, że podsłuchy dotyczą jedynie polskich polityków, jesteś w wielkim błędzie. Przy obecnych możliwościach szpiegowskich nikt nie może czuć się bezpiecznie!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail