Osoby uskarżające się na medyczne gwałty ze strony kosmitów znajdują na ciele regularne nacięcia i ślady po igłach, a podczas prześwietleń odkrywają mikrochipy tkwiące w tkankach. Wydobyte i przebadane wszczepy okazały się być zbudowane ze stopów metali pokrytych powłoką biologiczną zapobiegającą odrzuceniu przez organizm.
Betty Hill pod hipnozą relacjonowała: "...ciągną mnie, kładą, widzę długą igłę, nie!". 19 września 1961 r. Betty i Barney Hillowie wracali do domu w USA po weekendzie spędzonym nad Niagarą. Jechali powoli, sprzeczając się na temat towarzyszącego im od pewnego czasu jasnego światełka.
Barney twierdził, że to gwiazda, Betty, że samolot. Oboje zmienili zdanie, kiedy obiekt zawisł nad szosą przed samochodem. Był wielki, okrągły, z rzędem oświetlonych okien wokół spłaszczonej kopuły. Oboje poczuli się senni i stracili przytomność. Kiedy się ocknęli, po obiekcie nie było śladu, pojawiło się za to dodatkowe 55 km na liczniku i złe przeczucia.
Następnego dnia Betty odkryła okrągłe ślady na pokrywie bagażnika. Wskazówka przykładanego do nich kompasu oszalała. Nadeszły dni podłego samopoczucia i snów, w których szare postaci dokonywały bolesnych zabiegów. Hillowie postanowili poddać się hipnozie.
Długa igła w pępku
Opowiedzieli, że zostali obezwładnieni i siłą wprowadzeni do wnętrza statku przez małe istoty w szarych uniformach. W osobnych pomieszczeniach poddano ich wielu zabiegom medycznym. Jej wprowadzono do pępka długą igłę, jemu pobrano próbki skóry.
Najbardziej zadziwiającym faktem w sprawie Hillów jest zagadka gwiezdnej mapy, pokazanej Betty przez jedną z istot. Szczegółowo odtworzona pod hipnozą została zbadana przez astronomów. Okazała się być rzeczywistą częścią wszechświata. Wątpliwości budziła jedynie niewielka gwiazda. Nieznana jeszcze wówczas na Ziemi, została odkryta parę lat później.
Ogień w przestworzach
5 listopada 1975 r. Travis Walton, 22-letni drwal, wracał z pracy razem z sześcioma pracownikami służby leśnej. Jechali furgonetką przez Park Narodowy Apache - Sitgraves w stanie Arizona, kiedy nagle zauważyli jaskrawe światło. Emitował je latający spodek wiszący nieruchomo nad polaną. Kierowca samochodu, Mike Rogers, zwolnił zaintrygowany, a wtedy Travis wyskoczył z auta i ruszył w stronę obiektu.
Trafiony wiązką światła padł na ziemię. Travis, porwany na pokład UFO, ocknął się pięć dni później na jezdni, parę kilometrów od miejsca wzięcia. Zdążył jeszcze dostrzec oddalający się zarys okrągłego metalicznego pojazdu. Pięć dni, które spędził na pokładzie i z których pamiętał niewiele, było dla jego przyjaciół czasem spędzonym na przesłuchaniach w komisariacie policji w sprawie zaginięcia Travisa. Funkcjonariusze, niewierzący w historyjkę o latającym spodku, zmienili zdanie, kiedy badania z użyciem wykrywacza kłamstw potwierdziły zgodną, niesamowitą wersję wydarzeń przedstawioną przez mężczyzn.
Testy zostały powtórzone w latach 90. XX wieku. Z takim samym rezultatem, sugerującym, że naprawdę widzieli w lesie UFO.