Dla matadora miało to być ostateczne starcie z rozjuszonym zwierzem. Byk z trudem utrzymywał się na nogach, bo wcześniej konni jeźdźcy wbili mu w kark ostrza. Ranny byk schylił łeb i słaniał się po arenie, czekając na nadejście matadora.
Lancho podszedł do ledwo sapiącego buhaja i machnął mu przed rogami czerwoną płachtą. Popularny zabójca byków wyciągnął szpadę, by zadać śmiertelny cios, gdy nagle byk uniósł w górę rogi.
30-latek nie miał najmniejszych szans na ucieczkę. Gdy zwierz wbijał wielkie poroże w brzuch matadora, Hiszpan zawył z bólu wniebogłosy. Ciężko ranny, zakrwawiony matador natychmiast trafił do szpitala w Madrycie. Przeżył tylko dlatego, że róg bestii minął jego serce dosłownie o milimetry!