Psychologia dla dojrzałych: Syn po rozwodzie wrócił do rodziców

2013-06-24 4:00

Znowu tu jest - myślą rodzice o rozwiedzionym trzydziestolatku, który zamieszkał z nimi. Ale czy na takich samych zasadach? Zdecydowanie nie, twierdzi Tatiana Ostaszewska-Mosak, psycholog kliniczny zdrowia z Centrum Doradztwa i Terapii psycholog.com.pl.

Powrót syna "po przejściach" do domu rodziców, by z nimi zamieszkać, może być sprawdzianem relacji łączących obie strony. Problemy, które dadzą znać o sobie, pokażą, czy dojrzeliśmy do jego dorosłości.

Powrót, ale do czego

Syn, który ma za sobą doświadczenie małżeńskie, jest bez wątpienia dorosłym człowiekiem i tak chce być traktowany. Jeśli uważamy jego powrót za sytuację przejściową, za konieczność chwili, oznacza to, że traktujemy go jak kogoś, kto ma własne życie, odrębne od naszego. Jeśli jednak patrzymy na tę sytuację, jak na powrót do tego, co uważamy dla syna za najlepsze i się z tego cieszymy, to znaczy, że nie wyrośliśmy z roli rodziców niesamodzielnego chłopca.

Bo gdzie mu będzie lepiej

Nie traktujmy ponownego zamieszkania syna z nami jako dowodu na to, że oto dokonał wyboru lepszego życia, niż zaznał w małżeństwie. Na pewno nie jest tak, że spróbował on dorosłości, przekonał się, że jest przereklamowana i postanowił na dobre wrócić do tego, co było przedtem. Ale jeśli faktycznie tak jest, niedojrzałość syna nie powinna cieszyć, ale zatrważać. Żaden zdrowo myślący trzydziestolatek nie widzi siebie w dłuższej perspektywie mieszkającego z rodzicami i zależnego od nich. To, że wrócił do "gniazda", spowodowała konieczność, a nie fakt, że w życiu dorosłym nie czuł się komfortowo. Zamiast więc odgrywać rolę troskliwych rodziców dużego dziecka, podejmijmy wysiłek, żeby w synu - poturbowanym nieco przez życie i szukającym wsparcia, zobaczyć dorosłego człowieka, decydującego o swoim losie.

Ekspert, Tatiana Ostaszewska-Mosak, psycholog radzi:

Starajmy się nie zasiewać lęków w świadomości syna. Ani też nie skłaniać go do tego, by bezterminowo korzystał z bezpiecznej przystani, jaką jest rodzinny dom. Jego powrót nie może być powrotem do czasów, gdy był nastolatkiem, bo już nim nie jest. Podobnie jak my nie jesteśmy już rodzicami nastolatka. Pomyślmy raczej, że syn wcale nie wrócił do nas, a jedynie do mieszkania, w którym jesteśmy. Powinno się więc rozmawiać z nim o terminach: na jak długo wrócił, co planuje w perspektywie kilku najbliższych miesięcy. Nie chodzi o to, żeby traktować go jak sublokatora. Jeśli potrzebuje wsparcia, powinien je dostać. Jednak zupełnie inaczej, bardziej konstruktywnie wspiera się dorosłego, który ma przed sobą cel. Inaczej natomiast kogoś, za kogo ma się ochotę bez końca rozwiązywać jego życiowe problemy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają