- Panie profesorze, przychodzi do pana pacjent z PSA powyżej normy. Od czego zaczyna pan leczenie?
- Błąd logiczny - nie ma czegoś takiego jak norma PSA. PSA jest markerem narządowo-specyficznym, a nie nowotworowo-specyficznym. Co to oznacza? PSA może być podwyższone na przykład w stanach zapalnych, po biopsji stercza, przy infekcji dróg moczowych, no i przy nowotworze. PSA musi być rozpatrywany w odniesieniu do stanu chorego, jego wieku i objętości gruczołu krokowego. W tej chwili uważa się - i takie jest stanowisko Europejskiego Towarzystwa Urologicznego - że po 40. roku życia powinno się wykonać jednorazowe oznaczenie PSA.
- Jeśli więc mamy pacjenta z wysokim PSA i w wieku powyżej 45 lat
- Jeśli mamy nieprawidłowość w badaniu per rectum i/lub podwyższone PSA czy też wyższe niż spodziewane dla wieku, to kierujemy pacjenta na biopsję.
- Biopsja wykazuje, że jest to rak prostaty. Co dalej?
- To zależy od wysokości PSA, wieku pacjenta, tego, czy ma jakieś współistniejące choroby i jaki to jest rak prostaty - niskiego, pośredniego czy wysokiego ryzyka. W rakach niskiego ryzyka możemy u świadomych, rozumiejących istotę choroby chorych stosować tzw. aktywny nadzór, wykonując co jakiś czas biopsję i oznaczając poziom PSA. To jest oczywiście wspólna decyzja lekarza i pacjenta. Chodzi o to, by chory, zwłaszcza gdy jest młody i aktywny, nie cierpiał dodatkowo z powodu powikłań radykalnego leczenia gruczołu krokowego, czyli nietrzymania moczu czy zaburzeń potencji. W nowotworach pośredniego i wysokiego ryzyka leczenie musi być bardziej agresywne. Inna sprawa, że często zgłaszają się do mnie pacjenci z bardzo zaawansowaną postacią nowotworu prostaty, z przerzutami. W takich sytuacjach leczenie radykalne jest już niemożliwe.
Zobacz: Dekalog zawałowca. Zobacz jak UNIKNĄĆ ZAWAŁU!
- Czy leczenie radykalne - wycięcie prostaty albo naświetlenie - wiąże się z utratą potencji?
- Nie zawsze. Czasem można wykonać operację oszczędzającą nerwy albo zrobić coś, co ja dzisiaj wykonałem po raz pierwszy w mojej klinice - operację ogniskową. Zniszczyliśmy sam guz nie niszcząc gruczołu krokowego. Wykonałem dwa takie zabiegi przy użyciu urządzenia o nazwie nanoknife. Pacjenci będą mogli wyjść do domu następnego dnia i będą mieli normalne życie seksualne, bo usunęliśmy tylko nowotwór. To bardzo dokładne, bardzo precyzyjne działanie.
- Czy leczenie radykalne zamyka problem nowotworu?
- Niestety, u części chorych rak rozwija się nadal. I tu mamy problem, bo trzeba podjąć dalsze leczenie.
- Mamy jeszcze leczenie hormonalne
- Nie do końca mamy. Możemy stosować leczenie hormonalne, a potem chemioterapię, tak jak to robiliśmy w ubiegłym wieku. Nowoczesne leczenie hormonalne, na poziomie komórek docelowych, tych wrażliwych na androgeny, czyli męskie hormony, jest w Polsce niesłychanie limitowane. Mogą je prowadzić jedynie onkolodzy i to tylko w ramach programów terapeutycznych ograniczonych do jednego preparatu. Uważam, że przyszłość leczenia prostaty to zespoły wielodyscyplinarne, w których urolog, onkolog, radioterapeuta razem będą planowali leczenie dla danego pacjenta na najbliższe 10, 15, 20 lat. Bo to jest największy sukces medycyny i urologii XXI wieku - umiemy już zrobić z nowotworu, który zabija bardzo szybko, chorobę przewlekłą. Oznacza to, że pacjent nawet jak ma przerzuty, to dalej jest w stanie normalnie funkcjonować i pracować. Oczywiście pod warunkiem, że dostanie odpowiednie leki.
- A z ich dostępnością nie jest najlepiej
- Zgadza się. Jak już wspomniałem, nowoczesna , doustna hormonoterapia jest trudno dostępna w Polsce. Żeby pacjent mógł dostać taki lek, muszę go wysłać do oddziału onkologicznego. Inny lek z tej grupy, o bardzo unikatowym mechanizmie działania w ogóle nie jest refundowany, a jego sposób działania jest naprawdę jedyny w swoim rodzaju - ma się tak do leku hormonalnego jak ultranowoczesny mikroskop elektronowy do szkła powiększającego. Lekarz, mając takie narzędzia, odpowiednio manipulując sekwencjami leczenia, będzie mógł utrzymać doskonale funkcjonującego pacjenta do późnej starości.
- Jaka jest przyszłość w leczeniu raka prostaty?
- Wierzę, że jutro będzie wyglądało tak: będziemy oznaczali biomarkery u danego pacjenta, czyli sygnaturę genetyczną raka - ja to w tej chwili ze swoim zespołem próbuję już robić - i będziemy mogli powiedzieć: panie Kowalski, pana nowotwór nie będzie groźny przez najbliższych 10 lat, potem będzie pan wymagał takiego to a takiego leczenia, a pan, panie Nowak, ma nowotwór o większym potencjale złośliwości, a więc u pana trzeba zastosować to, to i to. Proszę spojrzeć, co się stało przy raku piersi - wiemy, że jeżeli pacjentka ma groźną mutację genu, to prewencyjna mastektomia ratuje jej życie. Tak zrobiła Angelina Jolie. Oczywiście to jest straszny zabieg, ale bez tego zabiegu jej krewne w żeńskiej linii umarły. Zaczynamy oferować spersonalizowaną terapię nowotworu. I to jest według mnie przyszłość w leczeniu raka stercza: terapia szyta na miarę. Myślę, że tak będzie już za kilka lat.
Prof. Piotr Radziszewski, urolog, kierownik Katedry i Kliniki Urologii Ogólnej, Onkologicznej i Czynnościowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail