Zaczęło się od stylu życia, nie od ekonomii. Aktywność fizyczna wspomagana najlepszym odżywianiem była rodzinną pasją Sławomira Chłonia, współwłaściciela pierwszej i największej w kraju sieci samoobsługowych delikatesów Organic Farma Zdrowia z produktami ekologicznymi. Nie przypuszczał wtedy, że zdrowa żywność, organiczne kosmetyki i inne produkty staną się w Polsce takim hitem.
Jeszcze kilka lat temu klienci delikatesów Organic Farma Zdrowia nieśmiało oglądali ekologiczne produkty i bez przekonania kupowali przetwory. A nuż będą za mało słodkie albo będą smakować dziwnie? - Z żywnością ekologiczną kojarzyły się naszym rodakom jajka na bazarze, marchewki z przydomowego ogródka i nic więcej - mówi Sławomir Chłoń, współwłaściciel i prezes sieci sklepów ekologicznych, w których codziennie robi zakupy tysiące Polaków.
W Europie Zachodniej i w USA wybieranie żywności produkowanej bez użycia środków chemicznych od dawna było postrzegane jako niezbędny element zdrowego stylu życia. W Polsce nawet ci, którzy byli świadomi, że pochodzenie tego, co jedzą, czy kosmetyków do pielęgnacji ciała nie pozostaje bez wpływu na organizm, nie wiedzieli, skąd brać ekologiczne produkty.
Trudne początki
Na decyzję Sławomira Chłonia o zajęciu się sprzedażą tak pożądanych i trudno dostępnych rzeczy wpłynęło też spotkanie Henryka Tomaszewskiego, który był w naszym kraju prekursorem sklepów ze zdrową żywnością, oraz jego syna Przemysława, który poszedł w ślady ojca. Z biegiem czasu pojawiła się idea stworzenia sieci delikatesów z certyfikowanymi produktami ekologicznymi w dużych centrach handlowych. W kolejnych miastach Polski powstawały więc delikatesy z tym wszystkim, co jest niezbędne, aby móc dostarczyć organizmowi jak najcenniejszych składników. - Początki nie były łatwe. Największy problem stanowiło zaopatrzenie. Produkty ekologiczne mają krótki okres przydatności do spożycia, a o ciągłych dostawach można było tylko pomarzyć. Producenci, przyzwyczajeni do zdrowych upraw i hodowli na własny użytek, dostarczali zbyt małych ilości produktów. Dochodziło do tego, że jednego dnia ludzie przychodzili do sklepów po świeży ser, następnego po masło, kolejnego po jajka. Mimo to nie machnęli ręką, nie rezygnowali. Dzisiaj delikatesy są stale zaopatrywane w poszukiwane towary przez dobrych, sprawdzonych dostawców. Ale najpierw trzeba było zjeździć Polskę wzdłuż i wszerz, i po prostu ich znaleźć - wspomina Sławomir Chłoń. - Niejednokrotnie przekonywaliśmy rolników do upraw ekologicznych.
Dzisiaj czasy pionierskie sklepów ze zdrową żywnością już dawno za nami. W tej chwili w Polsce funkcjonuje 26 tys. gospodarstw ekologicznych i ponad 300 przetwórni produkujących naprawdę pyszne rzeczy - cieszy się rozmówca. I dodaje: - Raczej bez sentymentu wspominam czasy, kiedy na dwa miesiące przed świętami klienci zapisywali się w naszych sklepach na tak podstawowe artykuły jak jajka czy mąka. Dzisiaj też zdarzają się zapisy, ale zwykle na różne rodzaje mięs.
Ekomisja delikatesów
To, że Organic Farma Zdrowia ma 23 sklepy w 9 miastach Polski, to także zasługa czegoś, co można nazwać pracą u podstaw, a więc trwającego latami cierpliwego tłumaczenia wszystkim zainteresowanym różnic między żywnością ekologiczną a taką, którą można dostać w pierwszym lepszym sklepie. - Muszę powiedzieć - podkreśla współwłaściciel sieci - że chociaż nadal trafiają się ludzie, którzy o zdrowej, organicznej żywności nie wiedzą niemal nic, liczba osób z rozległą wiedzą na ten temat jest już ogromna. Dość powiedzieć, że nasza sieć obsługuje rocznie ponad milion klientów. Personel delikatesów świetnie zna się na tym, co sprzedaje, i jest gotów odpowiedzieć na najbardziej wnikliwe pytania. Moja rodzina oczywiście odżywia się niemal wyłącznie ekologicznie. Najgorzej jest w podróży, zwłaszcza po Polsce. Do naszych hoteli nie trafiła jeszcze moda na ofertę w postaci zdrowych, lokalnych produktów, od małych producentów niestosujących chemii. Na Zachodzie możliwość zjedzenia organicznego śniadania bardzo często decyduje o wyborze hotelu. Ale i u nas ludzie zaczynają o to pytać - dodaje Sławomir Chłoń.
Coraz większy asortyment
Dzisiaj w polskich sklepach z ekologiczną żywnością, kosmetykami itp. można kupić aż 4,5 tys. produktów. Kiedy branża startowała w Polsce, było ich nie więcej niż 200. Można nawet kupić ekologiczne wina kosztujące tyle samo co konwencjonalne. Winorośl, z której owoców są robione, nie jest sztucznie nawożona. Klienci odwiedzają sklepy z produktami organicznymi tym chętniej, im częściej wybuchają afery związane z żywnością produkowaną masowo. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że uzyskanie certyfikatu zaświadczającego o tym, że produkt jest ekologiczny, nie jest proste. Wnikliwej kontroli podlegają nie tylko ci, którzy wytwarzają żywność, a więc np. hodowcy, lecz także ci, którzy ją przetwarzają. Kupując produkt z takim certyfikatem, ma się pewność, że nie ma w nim np. niepotrzebnych konserwantów, barwników, wypełniaczy, pestycydów, hormonów i antybiotyków. Przestawienie gospodarstwa rolnego ze zwykłej produkcji na ekologiczną trwa od 2 do 3 lat.
Kto z nas kupuje zdrowie
Nie każdemu zależy, żeby jeść możliwie najzdrowsze produkty. W ekologicznych sklepach kupują młode matki, które chcą zapewnić dzieciom jak najzdrowszy start. One doskonale wiedzą, że np. mleko ekologiczne, pasteryzowane, ma więcej wartości odżywczych niż mleko UHT. Ekologiczną żywność kupują osoby poszukujące, wnikliwie porównujące zawartość różnych produktów
w trosce o zdrowie. Kolejna grupa klientów to ludzie starsi, na dietach. Oni dawno przekonali się, że ciasteczka ze zwykłych sklepów, z półrocznym terminem przydatności do spożycia, nie są niczym dobrym dla organizmu. Trzecia część społeczeństwa cierpi na alergie, w tym alergie pokarmowe. Ostrzeżenia lekarzy, żeby wystrzegać się pestycydów, konserwantów czy barwników, również nakręcają rynek produktów ekologicznych. Ceny
w sklepach z żywnością ekologiczną są wyższe niż w innych placówkach handlowych, ale tu klienci płacą za towar z gwarancją. Mają pewność, że nie kupują produktów nafaszerowanych chemią. Kupując sery od farmerów, ręcznie robione masło, wracają do natury. I to wychodzi im na zdrowie.