Boisz się wejść w nowy związek? Uważasz, że w pewnym wieku nie wypada kierować się uczuciami? Tatiana Ostaszewska-Mosak, psycholog kliniczny zdrowia z Centrum Doradztwa i Terapii Psycholog.com.pl, tłumaczy, skąd takie podejście, i radzi, jak je przełamać.
Czasem dorosłe dzieci, z troski lub chęci przerzucenia części odpowiedzialności, namawiają rodzica, żeby poszukał kogoś, dzięki komu będzie mniej samotny. O ile należy posłuchać rad otoczenia dotyczących "wyjścia do ludzi", czyli spotykania się ze znajomymi i niesiedzenia samotnie w domu, o tyle w sprawie związku nie powinno się ulegać jakiejkolwiek presji. Tę kwestię należy rozważyć zgodnie z własnymi potrzebami. Jednak warto wnikliwie się tym potrzebom przyjrzeć.
Miłość to nie dla mnie
Może ci się wydawać, że nie masz czasu ani przestrzeni dla drugiej osoby, ale to nie musi być prawdą. Być może odrzucasz myśl o związku, ponieważ na co dzień zajmujesz się życiem dorosłych dzieci. Dla nich bycie centrum uwagi rodzica może być ciężarem. Nie dziw się więc, że marzą o tym, żebyś znalazł (znalazła) partnera.
Potrzeby serca z czasem coraz łatwiej odrzucać, zwłaszcza jeśli przez lata nie były realizowane. Do rezygnowania z uczuć można się wręcz przyzwyczaić. Najczęściej konkurencją dla miłości jest dbanie o dorosłe dzieci albo poświęcanie całej uwagi wnukom. Można wtedy pomyśleć - to nie jest czas na takie głupstwa! - i nabrać wątpliwości, czy myślenie o związku w takim wieku w ogóle jest normalne. Folgowanie porywom uczuć może się też wydać czymś nie dla nas - nagrodą od losu, na którą nie zasługujemy. Możemy uznać, że nie ma powodu, żebyśmy doświadczali sytuacji "jak z filmu" albo "jak z harlequina". Przekonanie, że pewnych rzeczy po osiągnięciu określonego wieku nie wypada już robić, przysparza problemów. Właśnie z powodu takich stereotypów otoczenie często jest bardziej skłonne traktować poważnie np. powody materialne, a więc zdroworozsądkowe związku, niż argumenty uczuciowe. Ale dlaczego mielibyśmy kierować się wyłącznie przesłankami zrozumiałymi dla otoczenia? Dobrze byłoby to przemyśleć i trochę się zbuntować.
Serce a rozum
Niekiedy wewnętrzną walkę uczuć z rozsądkiem można streścić jako "chciałabym a boję się". Nawet osoby kierujące się uczuciami i przekonane o tym, że zasługują na miłość, mogą ulec presji otoczenia i nabrać wątpliwości. Często pojawia się np. obawa o brak akceptacji ze strony środowiska i rodziny, nawet tej dalekiej. A przecież otoczenie i dalecy krewni łatwo potępiają, krytykują i udzielają rad, ale nie biorą odpowiedzialności za niczyje życie. Skierowana na ciebie uwaga mniej i bardziej postronnych osób minie szybciej niż myślisz. Po podjęciu decyzji, bez względu na to jakiej, przestaniesz być przedmiotem dociekań. Może więc czasem warto narazić się na krytykę, po to żeby wybrać opcję najlepszą dla siebie, a nie taką, która jest lekkostrawna dla innych.
Ekspert radzi
Tatiana Ostaszewska-Mosak, psycholog
Przemyśl, jakie są twoje potrzeby. Nie musisz ulegać presji otoczenia, które krytykuje, potępia, udziela rad, ale nie bierze odpowiedzialności za twoje życie. Czasem warto trochę się zbuntować i posłuchać głosu własnego serca.