Mirosław Hryniewicz przyznaje w wywiadach, że nie jest osobą rozrzutną i rozważnie planuje swoje wydatki. Po latach harówki, również na planie "Na Wspólnej", udało mu się zapracować na spory dom pod Poznaniem.
- Jestem w kolejce narzekających na szczęście na końcu, bo mam stałą pracę i świetne towarzystwo w robocie. Nie będę też mówił: "O Boże, jaka mam małą emeryturę". Tylko dwoje aktorów było, którzy na emeryturę nie narzekali: Zosia Czerwińska i ja, z tym że Zosi, niestety, już emerytura niepotrzebna. Oczywiście, że odczuwamy wzrost cen, ale po prostu redukuje się wtedy wydatki – powiedział "Faktowi".
NIE PRZEGAP: Ślub od pierwszego wejrzenia: Aneta i Robert zostali rodzicami! Podzieli się zdjęciami maluszka
Hryniewicz przyznał, że jest tylko jedna rzecz, której oczekuje z przerażeniem, a jest to... rachunek za gaz. W dodatku posiadłość aktora ma 300 metrów.
- Ze strachem czekam na rachunek za gaz, ale też z drugiej strony nie jestem typem człowieka, który martwi się na zapas - mówi gwiazdor "Na Wspólnej".
Aktor mógłby ogrzewać dom paląc w piecu drewnem, ale jego cena w ciągu zaledwie kilku miesięcy wzrosła ponad 4-krotnie!
- Jeszcze kilka miesięcy temu za metr sześcienny drewna płaciłem 300 zł. Teraz kosztuje 1300, więc to nie jest rozwiązanie - mówi serialowy Włodek.
Hryniewicz znalazł rozwiązanie tej sytuacji i zainstalował fotowoltaikę. Aktor obawia się jednak, że nie będzie to aż tak korzystne dla osób, które dopiero zamierzają to zrobić.
- Na ceny ropy i gazu wpływu nie mamy, ale może jak mądrzy ludzie będą nami rządzić, to będzie więcej energii ekologicznej i taniej. Na razie widzę, że to idzie w drugą stronę. Na szczęście mam fotowoltaikę, ale ci, co będą robili po nowym roku instalacje, niestety tak bardzo nie skorzystają - powiedział aktor.
A wy jaki macie sposób na ogrzewanie? Też obawiacie się rachunków? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach niżej!