Nasza cera codziennie narażona jest na kontakt z bakeriami. Mimo tego, ze dbamy o nią, codziennie starannie myjemy, tonizujemy, czasem pojawiają się na niej krosty i pryszcze. Dlaczego?
Bakterie czaić się mogą bardzo blisko. Najlepiej zwrócić uwagę na rzeczy z naszego codziennego otoczenia:
- przybory do makijażu - pędzelki i gąbki, którymi nakładamy puder i podkład powinny być czyste. Gdy dłużej ich nie czyścimy osiada na nich kurz, osiada nasz naskórek, wnikają łój i sebum z naszej twarzy. W takim towarzystwie łatwo o namnażanie się bakterii.
Pędzelki i gabeczki należy myć raz w miesiącu wodą i mydłem w płynie. Nie trzeba stosować żadnych specjalnych preparatów.
- brudne ręce - pamiętajmy, że w ciągu dnia nie zawsze mamy możliwość dokładnego umycia rąk. Nie każdy potrafi powstrzymać się od dotykania swojej twarzy, a dotykając jej brudnymi rękami roznosimy bakterie. Drapanie lub wyciskanie krostek w toalecie w szkole lub w pracy jest niedopuszczalne. Tym sposobem tylko rozniesiemy bakterie na naszej twarzy.
- telefon komórkowy - to urządzenie nie tylko do porozumiewania się ze znajomymi, ale także do przenoszenia bakerii z rąk na twarz. Przykładając słuchawkę do ucha często dotykamy też policzka i na telefonie zostawiamy ślady pudru. Dodatkowo nosząc telefon w kieszeni spodni pozwalamy na namnażanie się bakterii i drobnoustrojów w ciepłym miejscu. Dobrze jest czyścić telefon specjalnymi chusteczkami antybakteryjnymi.
- pościel - jak czytamy w portalu stylistka.pl, drobnoustroje mogą czaić się również na naszej pościeli. Wycierając twarz w poduszkę zostawiamy na niej nasz pot, ślady kosmetyków do pielęgnacji włosów i twarzy (kremy, odżywki, balsamy), resztki łuszczącego się naskórka. To wszystko to pożywka dla bakterii, które namnażają się i w nocy, gdy śpimy w ciepłej pościeli atakują cerę.