Amerykanin Michael Lamar jest łudząco podobny do prezydenta-elekta Baracka Obamy. Już to wystarczyło, aby stał się symbolem walki z dyskryminacją rasową.
Na zaproszenie stowarzyszenia czarnoskórych wyborców Lamar przyjechał do Francji, aby przed Zgromadzeniem Narodowym, czyli niższą izbą francuskiego parlamentu, zaprotestować przeciwko dyskryminacji czarnoskówych polityków we Francji.
Choć mniejszości etniczne pochodzące z dawnych kolonii stanowią ponad 10 proc. całej populacji we Francji (a mogą to być wyniki i tak niedoszacowane, bo nikt nie prowadzi statystyk), to w Zgromadzeniu Narodowym na 577 deputowanych tylko jeden jest czarnoskóry. W Senacie nie ma ani jednego czarnoskórego polityka.