Jeśli nasze nieuzasadnione (nikt nie umarł, nie ma poważnych kłopotów finansowych czy też rodzinnych) przygnębienie trwa dłużej niż 3 tygodnie i myślimy "tak będzie zawsze", nie lekceważmy tego stanu. Zwróćmy się o pomoc do lekarza lub psychologa. Szybko ustępujący stan przygnębienia potocznie nazywa się chandrą. Mając chandrę, jesteśmy smutniejsi i mniej skorzy do działania - to wszystko. Depresja to dużo poważniejsza sprawa. Może jej towarzyszyć uporczywe analizowanie przykrych zdarzeń, przysłowiowe "rozdrapywanie ran" i ogromne poczucie winy. Dzwonkiem alarmowym jest myślenie o śmierci jako o metodzie wyjścia z matni.
Ożywić martwy sezon
Późną jesienią i zimą zwykle nie możemy być tak aktywni, jak przez pozostałą część roku. Osobom lubiącym pracę w ogródku albo kontakt z naturą przerwa w wegetacji może popsuć humor. Moż-na jednak znaleźć sobie "zajęcia zastępcze", najlepiej równie przyjemne: eksperymenty kulinarne, własnoręczne przygotowywanie kart świątecznych itp. Inspiracje można czerpać z dostępnych w kioskach pism dla hobbystów. Humor poprawi aktywność fizyczna na świeżym powietrzu, niewymagająca idealnej pogody. Wysiłek fizyczny wzmaga wydzielanie tak zwanych hormonów szczęścia, podnoszących nastrój.
Zobacz też: Jak walczyć z DEPRESJĄ? Zjedz słodycze!
Porzucić twierdzę
Przygnębieniu przeciwdziała oderwanie się od codziennej monotonii i zmiana miejsca pobytu, związana z nowymi bodźcami i wrażeniami. Jeśli, nawet na krótko, zmienimy otoczenie, choćby odwiedzając krewnych czy wyjeżdżając gdzieś, gdzie ładnie jest również po sezonie, wrócimy do domu stęsknieni, z innym nastawieniem.
W sieci samotności
Wieczory spędzane samotnie nie sprzyjają poprawie nastroju. Podobnie jak wieczory spędzane pośród tych, których obecność nie likwiduje poczucia bycia samemu (milczący, zajęty swoimi sprawami partner, rodzina skupiona na swoich obowiązkach). Dlatego dobrze jest umówić się z przyjaciółkami, sąsiadką, kolegami i wspólnie poplotkować, powspominać, pożartować, oderwać się od monotonnej i przewidywalnej codzienności. Pozwólmy sobie na proste przyjemności, jak przeglądanie kolorowych pism, czytanie romansów. Nie miejmy wyrzutów sumienia, że w czasie, kiedy dobrze się bawiliśmy, mogliśmy zrobić coś "pożytecznego". Bądźmy dla siebie wyrozumiali, a znacznie wzrośnie nasza odporność na chandrę.
Ekspert radzi
Tatiana Ostaszewska-Mosak, psycholog
Spotkania w gronie przyjaciół, sprawianie sobie drobnych przyjemności, czytanie książek, wypicie gorącej czekolady, relaks w ciepłej, aromatycznej kąpieli - to sprawdzone sposoby na poprawienie wisielczego humoru.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail