Poligon, położony na pustyni pomiędzy Caliente, Tonopah i Las Vegas w Stanach Zjednoczonych, z podziemnym centrum, Strefą 51, jest supertajny. Supertajne miało być również to, co się w nim dzieje.
Traktat z prezydentem
Milton William Cooper, były oficer marynarki wojennej USA, wyjawił, że w 1954 r. w bazie Muroc (obecnie Edwards) prezydent Dwight David Eisenhower podpisał z kosmitami pierwszy oficjalny traktat. Dokument miał przewidywać zgodę na tak zwane wzięcia, czyli porywanie ludzi i poddawanie ich eksperymentom. Przez to, zdaniem niektórych, nagminnie dochodzi do porwań ludzi na pokład latających spodków.
Przeczytaj koniecznie: KONIEC ŚWIATA jest blisko. Biały bizon zwiastuje APOKALIPSĘ
Obce istoty ze swojej strony zobowiązały się udostępnić Amerykanom część zaawansowanej technologii. Liczba tajnych baz, w których ramię w ramię z ludźmi współpracują tak zwane Szaraki - drobne szare istoty o wielkich skośnych oczach - zdaniem Coopera jest znaczna.
Strefa 51, w której kosmici żyją, pracują i eksperymentują, nie jest wyjątkiem. No, może poza tym, że to tam przechowywane są owoce wieloletniej współpracy: pojazdy w kształcie dysku. Ich napęd wykorzystuje antygrawitację oraz superciężki pierwiastek o liczbie atomowej 115. Według rewelacji Coopera, statkami dokującymi w Strefie 51 ludzie od dawna podróżują na wszystkie planety Układu Słonecznego.
Obcy na pokładzie
Billy Goodmann, były oficer służby bezpieczeństwa na poligonie w Strefie 51, utrzymywał, że prowadzi się tam prace z udziałem Obcych. Connor O'Ryan, pracujący na terenie bazy, widział na poziomie 2 zakonserwowane w cieczy ciała kosmitów oraz hybryd - krzyżówek ludzi z kosmitami.
Bob Lazar, fizyk pracujący dla wojska, oglądał w bazie raport z sekcji zwłok obcych istot. Ich narządy, jak stwierdził, z grubsza znajdowały się w tych samych miejscach co u ludzi. Ciała przypominały ludzkie również z grubsza: miały głowy i po dwie górne i dolne kończyny. Na tym podobieństwa się kończyły...
Obce istoty pracują zdaniem Lazara w odizolowanym laboratorium. Fizyk ujawnił incydent, który miał miejsce na terenie Strefy 51. Jeden z żołnierzy nie dostosował się do zakazu wnoszenia broni, a w chwilę potem eksplodowała mu głowa.
Doszło do starcia między ludźmi a Obcymi, w wyniku którego zginął cały personel wojskowy, a żadnemu z Obcych nic się nie stało. Żołnierze zginęli tak samo jak ich niesubordynowany kolega: ich głowy zrobiły bum! Coś takiego wywołuje respekt. W ogóle w Strefie 51 rządzi strach. Oparty na sugestii dowództwa, że jeśli cokolwiek z tego, co tam się dzieje, trafi do opinii publicznej, niezadowoleni będą nie tylko przełożeni, ale też przełożeni przełożonych. Mimo atmosfery zastraszenia coś tam jednak wycieka na zewnątrz. Albo wylatuje.
Światła nad pustynią
Nad Strefą 51 latają świecące kule, dyski i trójkąty, a ludzie tłumnie ciągną na pustynię, żeby sobie na nie popatrzeć. Biura wycieczkowe wiozą klientów 135 km za Las Vegas, w szczere pole, żeby zrobili sobie zdjęcie z lecącym UFO w tle. Bob Lazar niejednokrotnie zapraszał sąsiadów na pokazy UFO, których rozkład oblatywania dobrze znał.
Spodki nie zawiodły, a wiarygodność Lazara wzrastała. W każdym razie do chwili, kiedy został skazany za stręczycielstwo. Czy mówił prawdę o Strefie 51? Badanie wykrywaczem kłamstw potwierdziło jego rewelacje.
Potwierdzają je także inni byli pracownicy Strefy. Emerytowany podpułkownik Armii US, Philip J. Corso widział technologiczne "cudo z Nevady" w latach 90., podczas testowych lotów w Strefie 51. Pojazd ma metaliczną powłokę, którą otacza jasna poświata. Kiedy światło gaśnie, maszyna znika i pojawia się w innym miejscu. Co ciekawe, Corso opowiedział o tym na wizji programu telewizyjnego. Dotyczył on katastrofy latającego spodka w pobliżu Roswell, do której miało dojść w 1947 roku.
Zaproszeni do studia przedstawiciele Sił Powietrznych USA w najlepsze wyśmiewali hipotezę zabrania wraku do tajnej bazy, kiedy wtrącił się milczący dotychczas Corso. Co tam wraki - powiedział - mamy przecież prototyp spodka, który skonstruowaliśmy w ramach normalnej kooperacji. Po czym spokojnie opisał, co widział.