Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko odkrycia życia pozaziemskiego, jak teraz. Sam teleskop Kepler do połowy ubiegłego roku namierzył aż 962 planety podobne do naszej, a tysiące innych wykrytych przez urządzenie ciał niebieskich czeka na analizę. Badacze co i rusz ogłaszają znalezienie następnej "bliźniaczej Ziemi". Jedną z nich jest Kepler 22-b, planeta położona w odległości 600 lat świetlnych stąd, gdzie temperatura wynosi 22 stopnie Celsjusza. Najnowsze odkrycie to Gliese 832 c,
znajdująca się zaledwie 16 lat świetlnych od nas. Jej temperatura też jest zbliżona do naszej, a ilość energii, jaką otrzymuje ze swojej gwiazdy - również podobna. Jednak z drugiej strony naukowcy nie mają jeszcze danych na temat gęstości atmosfery w tym miejscu.
Bliźniacze Ziemie dają nadzieję na znalezienie życia w kosmosie, ale jeszcze nie pewność. Na razie nie mamy przecież szans na osobiste sprawdzenie podejrzanych planet - nawet na dotarcie do gwiazdy położonej najbliżej Słońca, Proxima Centauri, nasz wahadłowiec potrzebowałby dziesiątek tysięcy ziemskich lat!
Na tropie Marsjan
Nie trzeba zresztą szukać aż tak daleko. Badania prowadzone w naszym własnym Układzie Słonecznym, czyli za pomocą łazika Curiosity na Marsie, wykazały, że chociaż obecnie nie ma tam zapewne żadnego życia, to w przeszłości mogło być. Na powierzchni Czerwonej Planety znaleziono ślady mogące świadczyć o istnieniu tam niegdyś całych oceanów. Mało tego! Pobrane przez Curiosity próbki marsjańskiej gleby ujawniły współczesne istnienie tam cząsteczek wody. A tam, gdzie jest woda, ma szansę powstać życie, przynajmniej to podobne do naszego.
Czy kosmici mają radio?
Współcześni naukowcy szukają życia pozaziemskiego nie tylko przy użyciu łazików i teleskopów. Mają nadzieję, że pomocne okażą się fale radiowe. Wszystko zaczęło się jeszcze w latach 60. Już wtedy naukowcy, między innymi pionier takich badań dr Frank Drake z USA, liczyli na to, że kosmici wyślą do nas sygnał za pomocą tych właśnie fal. Dziś projekt SETI to wielkie przedsięwzięcie naukowe, koordynowane przez Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley. Uczeni liczą na wychwycenie sygnału od obcej inteligencji. Podejrzane "przekazy" już się trafiały, jednak nie było zgody co do tego, czy to informacje wysłane przez istotę myślącą. Czy badanie fal radiowych z kosmosu ma sens? Sceptycy podnoszą argument, że w ogóle nie wiemy, czy nie są one dla ewentualnych kosmitów zbyt archaicznym sposobem komunikacji. Jak zauważają, przecież gdyby projekt SETI istniał setki lat temu, do komunikacji z pozaziemską inteligencją moglibyśmy próbować używać... sygnałów dymnych.
Życie zupełnie inne niż nasze
Szukając planety, na której może istnieć życie, naukowcy standardowo biorą pod uwagę odległość ciał niebieskich od gwiazd, wokół których krążą oraz możliwości istnienia na nich wody, czyli podobieństwa do Ziemi. Ale może pozaziemskie życie jest całkiem inne niż nasze, a kosmici nie mają rąk i nóg, tylko przypominają ośmiornice lub glony? To ostatnie jest coraz bardziej prawdopodobne. 29 grudnia 2012 roku na Sri Lankę spadł meteoryt, na którego kawałku badacze wykryli właśnie mikroskopijne fragmenty glonów, zdaniem brytyjskich naukowców z pewnością niebędące tylko ziemskim zanieczyszczeniem. Trwają badania nad potwierdzeniem tej teorii.
Życie pozaziemskie na Ziemi
Szukanie odpowiedzi na pytanie o życie pozaziemskie nawet w XXI wieku nie jest wyłącznie domeną wąskiej grupy badaczy kosmosu. Głos zabierać mogą tutaj także... historycy i archeolodzy.
Istnieją przesłanki pozwalające sądzić, że przed tysiącami czy setkami lat istoty pozaziemskie mogły nas odwiedzać. Wśród egipskich hieroglifów widać rysunki przedstawiające istoty podobne do kosmitów oraz latające spodki. Latające talerze pojawiają się też na starych obrazach religijnych, takich jak "Chrzest Chrystusa" namalowany w XVII wieku przez holenderskiego malarza Aerta Geldera czy "Zwiastowanie" Carlo Crivelliego z XV wieku. Takie pojazdy z pewnością nie istniały wtedy na Ziemi. Może ostateczne dowody na istnienie życia w kosmosie znajdziemy nie setki lat świetlnych stąd, a na naszej własnej planecie?
Incydent w Roswell
2 lipca 1947 roku mieszkańcy Roswell w amerykańskim stanie Nowy Meksyk zauważyli duży, jasny obiekt w kształcie dysku, który bezszelestnie sunął po niebie. Potem tajemniczy pojazd spadł na ziemię. Plotka o katastrofie UFO obiegła Amerykę. Wojsko i FBI natychmiast zabrały wrak z podwórka w Roswell. Na konferencji prasowej ogłoszono, że to żadne UFO, tylko balon meteorologiczny. Jednak odtajnione w 2011 roku dokumenty FBI zawierają notatkę jednego z agentów, Guya Hottela, w której czytamy o trzech latających spodkach o średnicy około 15 metrów, w których znaleziono trzy ciała istot o wzroście 90 centymetrów, ubranych w metaliczny strój. Autentyczność notatki bywała jednak kwestionowana.
Churchill i kosmici
Winston Churchill (91 l.) wystraszony przez kosmitów? Do niedawna świat nie miał o tym pojęcia! Ale po 2005 roku, gdy po wejściu w życie Ustawy o wolności informacji rząd zaczął publikować w Internecie niejawne dotąd dokumenty, wyszło szydło z worka. W latach 50. załoga samolotu wojskowego RAF spotkała się z latającym spodkiem i napisała o tym oficjalny raport. Churchill zakazał ujawnienia tego ludziom, by nie wywoływać paniki. W tych czasach problem UFO traktowany był bardzo poważnie, ministrowie zamawiali raporty na ten temat, kwestia ewentualnego zagrożenia ze strony latających spodków była omawiana na najwyższych szczeblach rządowych.
UFO w Polsce
Najbardziej znanym przypadkiem spotkania z istotami pozaziemskimi w Polsce jest incydent z 10 maja 1978 roku. Jego bohaterem był prosty chłop ze wsi Emilcin (woj. lubelskie). Otóż 71-letni wówczas Jan Wolski (83 l.) jechał zaprzężonym w konia wozem przez lasek. Nagle na jego pojazd wskoczyły dwie niewysokie i skośnookie istoty w skafandrach. Tak, jakby liczyły na podwózkę. Razem dojechali do polanki, nad którą unosił się biały, prostokątny pojazd kosmiczny, przypominający nieco przyczepę kempingową. Ufoludki zabrały tam pana Jana i robiły na nim eksperymenty. Potem próbowały poczęstować go dziwnym pożywieniem przypominającym sopel, ale mieszkaniec Emilcina odmówił skosztowania go. Lecący nad wsią pojazd widziało wielu mieszkańców. Dziś w Emilcinie stoi pomnik UFO, można też zwiedzić słynną polankę.