W xczasach biblijnych miejsca kaźni sytuowano za miastami. Chodziło o to, żeby uśmierconych eksponować ku przestrodze, bez psucia atmosfery w obrębie murów. Dlatego np. pagórek pod Jerozolimą nadawał się idealnie, a niektóre widowiskowe wykonania wyroków zostały zapamiętane na dłużej, niż można było przypuszczać.
W średniowieczu egzekucje przeniesiono na rynki miast. Chętnych do rozerwania się było wielu. Istniała więc obawa, że jeśliby wykonywać wyroki za murami, w mieście zostaliby tylko niedołężni starcy i złodzieje. Do repertuaru theatrum makabry włączono także imprezy zamknięte. Wyroki biletowane lub dla wybranych gości wykonywano np. na wewnętrznych dziedzińcach. Dla tłuszczy pozostawały ochłapy, i to rozumiane dosłownie. To, co ocalało ze skazańca po popisach kata, wystawiano na widok publiczny. W średniowiecznej Anglii "eksponat poegzekucyjny" na przemian sechł i mókł pod gołym niebem w specjalnej klatce. Do XVIII wieku w Europie egzekucje były jednym z elementów wychowawczych, także z dziećmi w roli widzów. "Tato, dlaczego temu panu spadła główka?" - było pytaniem pożądanym. Publiczne wykonywanie wyroków śmierci zaczęto krytykować dopiero podczas oświecenia.
Nie wszystkich jednak i nie wszędzie oświeciło, poza tym z postępem wygrywa tradycja. Na przykład w Chinach wciąż "likwiduje" się skazańców podczas wieców. Także Pakistan, Iran, Nigeria i Arabia Saudyjska nadal mają wkład w historię publicznego uśmiercania.
Na śmierć nie za śmierć
Pierwszy przepis, na podstawie którego można było skazać na karę śmierci, pochodzi z datowanego na XVII wiek p.n.e. Kodeksu Hammurabiego, władcy Babilonii. Zgodnie z literą tego zbioru praw śmiercią karano nie tylko zabójstwo, lecz także np. cudzołóstwo i krzywoprzysięstwo. Starożytny rodowód ma też kara najwyższa za przeciwstawienie się władzy. W Polsce za przestępstwa przeciw królewskim interesom najsurowiej karał (w XIV wieku) Kazimierz Wielki.
Zobacz: Super Fokus. Duża była tylko bomba
Za jego panowania można było zawisnąć np. za oszustwa podatkowe. Za to Rzeczpospolita szlachecka z upodobaniem skazywała na śmierć za występki przeciw moralności, jak "obcowanie z bydłem i innym inwentarzem oraz drobniejszą zwierzyną domową". W tym samym czasie w znacznej części Europy można było dostać wyrok śmierci za czary, herezję i utrzymywanie stosunków intymnych z diabłem. Karę śmierci za czary zniesiono dopiero w 1776 roku. Surowe wyroki za czyny w normalnych warunkach niebędące nagannymi niosły ze sobą wojny. Podczas hiszpańskiej wojny domowej w latach 30. XX wieku karano śmiercią np. za wyższe wykształcenie. W latach 1936-1939 za przewinienia podobnego kalibru w Hiszpanii stracono ponad 60 tys. ludzi.
Wyroki w Polsce
W Polsce podczas II wojny światowej, podobnie jak później w czasach stalinowskich, karano śmiercią niewykonanie kontyngentów. Dzisiaj w zabijaniu za nic przoduje chiński kodeks karny. Zgodnie z jego literą można dostać wyrok śmierci za blisko 70 przestępstw, w tym za rozpowszechnianie pornografii i niepłacenie podatków. W Nigerii na śmierć przez ukamienowanie sądy islamskie skazują za stosunki homoseksualne i pozamałżeńskie. W Arabii Saudyjskiej śmierć za przemyt narkotyków grozi nawet dzieciom.
Szaleństwo i metoda
Najstarszą znaną formą karania śmiercią jest kamienowanie. Do dzisiaj praktykuje się je w Iranie, przy czym część wykonawcza islamskiego kodeksu instruuje, aby kamienie były "w sam raz". Za duży może zabić od razu i po zabawie. Zbyt mały trudno nazwać kamieniem i jeszcze trudniej nim trafić. W starożytności Rzymianie ścinali mieczem, a od I wieku naszej ery uśmiercali także na krzyżu. Tę dolegliwą karę stosuje się do dzisiaj w Jemenie. Europejscy specjaliści od widowisk publicznych postawili na obcinanie członków i ćwiartowanie. Drugi sposób od pierwszego różnił się tym, czym metodyczność odcinania różni się od przypadkowości rąbania. Do XVIII wieku kary śmierci dzielono tu na zwykłe, czyli nie w pełni satysfakcjonujące sadystę, oraz kwalifikowane - satysfakcjonujące go niekiedy wielokrotnie.
Karami zwykłymi były: ścięcie toporem lub mieczem, powieszenie, utopienie, potem także rozstrzelanie. Do kwalifikowanych zaliczano m.in. wbicie na pal, spalenie na stosie, rozszarpanie końmi i "wypuszczenie jelit". W wyroku wydanym w Rzeczypospolitej szlacheckiej można przeczytać orzeczenie kary polegającej na obcięciu dłoni, rozszarpaniu piersi szczypcami, zdarciu pasów skóry, połamaniu kości kołem i porzuceniu. Ostatni element polegał na przywiązaniu do słupa i pozostawieniu na pastwę drapieżników, pogody oraz obywateli sfrustrowanych życiem bez kanalizacji. Opisana kara została wykonana w Krakowie w 1667 roku. Austriacki Kodeks Theresiana z 1768 roku przewidywał pastwienie się nawet nad zwłokami przestępcy.
Humanitarna gilotyna
Gilotynę, szybkie, ale i widowiskowe narzędzie uśmiercania, zbudował pod koniec XIII wieku francuski konstruktor klawesynów Tobiasz Schmidt. Lekarz Joseph Guillotin był tylko jej entuzjastą. Podczas rewolucji francuskiej (1792-1794) "humanitarne" narzędzie ścięło 36 tys. głów. Głowa ostatniego Francuza spadła do kosza gilotyny w 1977 roku. Najczęstszą metodą uśmiercania w USA jest wstrzyknięcie trucizny, ale do niedawna używano tam również krzesła elektrycznego, XIX-wiecznego wynalazku, nie bez powodu nazywanego "starą iskrówą" lub po prostu grillem.
Karę śmierci wykonuje się nadal w 58 krajach świata.