Możemy bezpiecznie nurkować z zatrzymanym oddechem tylko do głębokości 30 metrów. Ludzkie płuca na skutek zwiększonego ciśnienia czterokrotnie zmniejszają wówczas swoją objętość. Osiągnięcia w nurkowaniu przekraczające sto metrów wiążą się z wrodzonymi predyspozycjami organizmu. Chcąc poczuć się jak kaszalot albo delfin, narażamy się na chorobę, której nie ukoi kompres: dekompresyjną.
Zobacz: UWAGA! SZPINAK i RABARBAR zawierają niebezpieczny związek, który... niszczy PLEMNIKI!
Nurkowie używają butli z mieszaniną gazów, podawaną pod takim samym ciśnieniem jak woda wywierająca nacisk na ich ciała. Dzięki temu oddycha im się bez wysiłku i mogą bez trudu skupić się np. na florze i faunie. Jednak w miarę opadania ciśnienie wody wywierane na nurkującego wzrasta. Dziesięć metrów pod powierzchnią jest dwukrotnie wyższe niż nad wodą, a po kolejnych dziesięciu - trzykrotnie. Na każdy centymetr kwadratowy ciała nurkującego człowieka naciskają dodatkowe 2 kilogramy. Zmiażdżeniu zapobiega wzrastające ciśnienie gazów w płucach i wszystkich tkankach.
Człowiek, który zanurkował głęboko, jest niczym sztywny, mało ściśliwy balonik. Dlatego tak ważne jest, aby nurkując, miarowo i spokojnie oddychać. Wystarczy wstrzymać oddech, aby nieopróżniane pęcherzyki płuc nie wytrzymały nacisku. Niebezpiecznie jest więc przestraszyć się głęboko rekina, nawet jeśli jest niegroźny.
Zasadniczo rozwodnieni
Woda jest obecna nie tylko w naszej krwi, ale w kościach, tłuszczu, a nawet we włosach! W miarę wzrostu ciśnienia coraz bardziej rozpuszczają się w niej gazy. W wodzie w tkankach nurka schodzącego w dół gromadzi się coraz więcej rozpuszczonego tlenu i azotu. Tlen jest zużywany do przemiany materii, która pod wodą nie ustaje. Gorzej z azotem. Dopóki nurkujący znajduje się głęboko, pęcherzyki tego gazu są tak mikroskopijne, że bez przeszkód przenikają przez błony komórkowe. Sytuację zmienia wynurzanie. Spada wówczas ciśnienie wywierane przez wodę na ciało nurka oraz zdolność gazów do rozpuszczania w wodzie. Maleńkie dotąd pęcherzyki azotu łączą się w coraz większe. Im bliżej powierzchni, tym bardziej wynurzający się człowiek przypomina otwartą butelkę szampana. Rosnące bąbelki rozrywają tkanki, blokują przepływ krwi w żyłach, rozsadzają pęcherzyki płucne. Aby zapobiec chorobie dekompresyjnej, niezbędne są podwodne przystanki.
Wypływanie a wydalanie
Jeśli nurkujący chce wynurzyć się w stanie wewnętrznie nierozdrobnionym, musi zmierzać ku powierzchni stopniowo, robiąc po drodze przerwy na dekompresję. Przystanek na określonej głębokości służy pozbyciu się nadmiaru azotu, jeszcze zanim jego rosnące bąbelki staną się groźne. Liczba przystanków i ich długość zależą od tego, jak głęboko się zanurkowało. Czasem samo nurkowanie jest znacznie krótsze niż wynurzanie. A wszystko dlatego, że nawet wilk morski, fizjologicznie rzecz biorąc, jest lądowym szczurem.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail