Procesy poszlakowe od lat wywołują kontrowersje. Jednym
Poszlaką określa się dowód obciążający sprawcę zbrodni, który wcale nie świadczy jednoznacznie o winie danej osoby. Takim dowodem mogą być np. ślady butów, pozostawiony zapach.
Procesy, w których wyroki zapadają właśnie na podstawie takich dowodów oraz w oparciu o zeznania świadków, określa się mianem poszlakowych. Na tej podstawie sąd łączy wszystko w logiczną całość i określa wyrok.
Zazdrosna kochanka
W latach 30. XX wieku przed wymiarem sprawiedliwości postawiono 30-letnią Ritę Gorgonową (właściwie Emilia Margerita Gorgon), konkubinę architekta Henryka Zaremby i guwernantkę jego dzieci. Kobieta w nocy z 30 na 31 grudnia 1931 r. miała zabić swoją podopieczną i jednocześnie córkę swojego kochanka 17-letnią Elżbietę Zarembiankę. Dziewczyna zginęła od śmiertelnych ciosów w głowę tępym narzędziem. Gorgonowa miała też upozorować gwałt na dziewczynie, wkładając palec do pochwy martwej już nastolatki. Pierwszą osobą, która znalazła ciało Lusi, był jej młodszy brat Staś. Chłopca obudził przeraźliwy skowyt ranionego psa. Ruszając do pokoju siostry, miał dostrzec ukrywającą się za kotarą postać kobiety w futrze.
Zobacz: Super Fokus. Uroczy dziwoląg pangolin
Nie ma zbrodni doskonałej
Do dziś nie znaleziono niepodważalnych dowodów na to, że zbrodni tej dokonała właśnie Rita Gorgonowa, a nie ktoś inny. Wyłącznie na podstawie poszlak i relacji rzekomych świadków osądzono kobietę, która do końca nie przyznawała się do winy. Wydano druzgocący wyrok, biorąc pod uwagę raptem kilka elementów trudnej układanki. Zdaniem śledczych w związku z tym, że nie było śladów włamania i stóp na śniegu wokół domu, zbrodni musiał dokonać ktoś z domowników. Padło na Gorgonową, bo wskazał ją Staś, który tak naprawdę bardzo plątał się w zeznaniach. Na jej niekorzyść zeznawał też lekarz stwierdzający zgon Lusi, który zauważył, że Rita zmieniała w nocy koszulę. Mogło tak się dziać, gdyż ze stresu miała ona niekontrolowanie oddać kał lub pobrudzić ją krwią ofiary. Znaleziono też kilka dowodów. Jednym z nich była damska chusteczka ze śladami krwi. Przysłowiowym gwoździem do trumny były ślady krwi na futrze Gorgonowej. Jednak nie wiadomo, czy krew na tych rzeczach pochodziła od tej samej osoby.
Zmiana kary
Czy to wystarczy, by skazać człowieka na karę śmierci przez powieszenie? Gorgonową przed wykonaniem kary uchroniła ciąża. Następnie sąd w kolejnym procesie stwierdził, że to jednak zbyt surowy wyrok i skazał Gorgonową na 8 lat więzienia za morderstwo w afekcie. Kobieta w związku z wybuchem drugiej wojny światowej wyszła na wolność rok wcześniej. Nie do końca wiadomo, co się z nią działo później. Ktoś gdzieś widział ją w kolejce po żywność pokornie znoszącą szykany, ktoś twierdził, że zerwała z przeszłością i wyszła za mąż. Ślad po Ricie Gorgonowej zaginął. O jej godność walczy rodzina: urodzona w więzieniu córka Ewa i wnuczka Margerita. Kobiety do dziś twierdzą, że w procesie było wiele zaniedbań, a wyrok tak naprawdę wydała rozwścieczona opinia publiczna, a nie niezawisły sąd. Właśnie zapowiedziały wznowienie procesu, który miałby oczyścić ich matkę i babkę z ciążącego na niej zarzutu zabójstwa.
Proces zabójców premiera jaroszewicza
1 września 1992 r. zamordowano byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żonę Alicję Solską-Jaroszewicz. Małżonkowie przed śmiercią byli torturowani, a z ich willi zginęły jedynie dwa pistolety. Prokuratura po kilku latach oskarżyła o tę zbrodnię czterech znanych policji mieszkańców Mińska Mazowieckiego. Miał to być napad na tle rabunkowym. Jednak po dwóch latach procesu i wycofaniu zeznań przez kilku świadków oraz odmowie składania zeznań przez inne osoby prokurator sam wystąpił o uniewinnienie oskarżonych.
Zobacz: Super Fokus. Genialny głuchy złośliwiec
Proces winnych zabójstwa michałka
19 stycznia 2001 r. w Warszawie doszło do bestialskiego zabójstwa 4-letniego Michałka. Według śledczych dziecko zostało wrzucone do Wisły przez dwóch mężczyzn: konkubenta matki dziecka i jego znajomego W planowaniu zabójstwa miała uczestniczyć matka chłopca. Po trzech procesach kobietę uniewinniono. Mężczyźni zostali uznani za winnych zarzucanych im czynów i dostali kary po 25 i 15 lat pozbawienia wolności.
Skazany za zabójstwo 4 osób
Mariusz B. usłyszał wyrok dożywocia 11 kwietnia 2014 roku w sądzie w Warszawie. Mężczyzna został skazany za zabójstwo 4 osób: męża swojej kochanki, ich córki, partnera kochanki z kursów tańca oraz księdza z parafii, w której kiedyś był ministrantem. Proces był poszlakowy. Ciała żadnej z ofiar nie odnaleziono. Mężczyzna będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie po 40 latach kary. Obrona już zapowiedziała apelację.