Był największym lwem salonowym międzywojennej Warszawy i krążyło o nim mnóstwo anegdot. Bolesław Wieniawa-Długoszowski - przystojny, szarmancki i zawsze elegancki generał, wierny adiutant Józefa Piłsudskiego. Słynął z ułańskiej fantazji, zamiłowania do koni, kobiet i koniaku. Uwiedzionych dam i pojedynków, które musiał stoczyć z ich mężami, nikt nie potrafił zliczyć.
Jako student medycyny we Lwowie bywał często na balach, gdzie miał okazję poznawać piękne panny - m.in. Marię Balastis, córkę rektora Uniwersytetu Lwowskiego, z którą wkrótce się zaręczył. Do ślubu nie doszło, bo na przystojnego studenta zagięła parol inna kobieta. Stefania Calvas we Lwowie studiowała w szkole muzycznej. Wiedziała, jak postępować z mężczyznami, i 25-letni Bolesław, zamiast z Maniusią, ożenił się ze Stefcią. Kawiarnie i nocne wyprawy z kolegami poszły w kąt. Po dwóch latach nudnego życia Długoszowscy wyjechali do Paryża, bo Stefania zapragnęła kształcić tam swój głos. Kobiety zachwyciły się przystojnym, inteligentnym i dowcipnym wojskowym.
Długoszowski miał wiele romansów, głównie z mężatkami i aktorkami. Tylko Bronisława Berensonowa nie poddała się jego urokowi i co gorsza, psuła mu randki, ostrzegając inne damy przed żonatym uwodzicielem. Nie wiadomo, jak to się stało, że gdy po aresztowaniu Piłsudskiego Wieniawa trafił do więzienia na Łubiance, wyciągnęła go stamtąd... Bronisława Berensonowa! Potem została jego żoną, a Wieniawa, który nie mógł uzyskać unieważnienia małżeństwa ze Stefanią Calvas, zmienił wyznanie na ewangelicko-reformowane. Drugie małżeństwo generała było dużym zaskoczeniem dla jego kolegów. Nie mogli uwierzyć, że rozrywkowy adiutant, który był jednym z najsłynniejszych balangowiczów międzywojennej Warszawy, dał się ujarzmić i założył rodzinę. Wcześniej o jego romansach, zwłaszcza z młodymi aktorkami, krążyły legendy. Niektóre zapewne przesadzone, ale kobiety chciały zmierzyć się z legendą. Gdy Wieniawa odbił kochankę jakiemuś mężczyźnie, Słonimski pocieszał go, mówiąc, że nie ma na to rady, bo Wieniawa to siła wyższa.