Romanizacja za wszelką cenę
W 7 r. n.e. Publiusz Kwintyliusz Warus został namiestnikiem włączonej do imperium prowincji Germanii i przystąpił do jej romanizacji. Nie zważając na lokalne zwyczaje i tradycje, narzucił on plemionom germańskim prawo oraz obyczaje rzymskie. Ludność zaczęła się buntować. Plemiona germańskie zawiązały sojusz przeciwko okupantowi. Na jego czele stanął Arminiusz. Dowodził on germańskimi oddziałami posiłkowymi w wojsku rzymskim i cieszył się zaufaniem Warusa. Namiestnik nie zdawał sobie jednak sprawy, że prowadzona w Germanii polityka uczyniła z Arminiusza wroga Rzymu. Gdy do Warusa dotarły wieści o kłopotach w odległej części prowincji, zdecydował udać się w głąb puszczy, gdzie żyły plemiona germańskie. Trzy legiony rzymskie (ok. 20 tys. żołnierzy) pod jego dowództwem wyruszyły na początku września 9 r. n.e. Warus nie podejrzewał jednak, że spiskowcy szykują zasadzkę.
Zobacz: Super Historia - Twardy Dysk podziemia
Nogi grzęzły w błocie
W gęstym lesie 40 tys. wojowników germańskich czekało na sygnał od Arminiusza, by zaatakować wroga. Gdy armia rzymska wkroczyła do puszczy, spadły na nią setki włóczni, a zaraz potem wypadła germańska piechota. Zaskoczeni legioniści starali się zgrupować w bezpieczne formacje. Było to jednak niemożliwe na zbyt wąskiej drodze. Żołnierze chaotycznie odpierali nieoczekiwany atak. Drugiego dnia walki rozpętała się burza. Nie dość, że Rzymianie nie mogli ustawić się w obronny szyk, to z powodu silnego deszczu strzały straciły siłę lotu, a nogi grzęzły w błocie. Germanie cały czas atakowali. Kiedy trzeciego dnia zmasakrowane oddziały legionistów wyszły na otwartą przestrzeń, dostały się w kolejną pułapkę. Wzdłuż drogi wzniesiony był ziemno-kamienny wał, obsadzony gęsto wojownikami. Rzymianie w desperacji spróbowali frontalnego ataku, ale nie sforsowali wału. W czasie trwających 3 dni i 2 noce walk Germanie zmasakrowali blisko 20 tys. legionistów. Po tym zwycięstwie plemiona germańskie żyjące między Renem a Łabą na zawsze zrzuciły rzymskie jarzmo.