W związku z rygorami sanitarnymi rok 2021 powita się w domu, chyba, że będzie się członkiem kadry narodowej w tańcach wszelakich, to wówczas sylwestra można będzie spędzić w większym gronie. Groźba mandatu dla bogatego niewiele znaczy. Przyjmijmy, że jest się bogaczem zdyscyplinowanym, więc ucztowanie będzie przebiegać w domu. Wigilię mamy za sobą, co nie znaczy, że nie można byłoby spróbować jakiejś rybki, na przykład: fugu. Ma dwie cechy: musi ją przyrządzić kucharz z uprawnieniami do obrabiania fugi, bo amator, jak się pomyli, to konsument może się przejść na tamten świat, a i droga jest cholernie. Od 300 USD za kawałeczek. Może nie dolecieć z Japonii, gdyby teraz złożyć zamówienie. Podobnie może być ze stekami z tuńczyka błękitnopłetwego (25 tys. zł za kilogram). Z pewnością jakąś polędwicę ze „zwykłego” tuńczyka (300 zł/kg) można kupić. Jak się steki obłoży truflami (4,5 tys. euro/kg), to jakoś takie danie będzie wyglądało.
Jeśli w lodówce chłodzi się względnie tania wódka Millenium Exclusive (ok. 500 zł), to aż się prosi, by był do niej kawior – w zależności od preferencji kulinarnych lub politycznych – tylko z Rosji lub Iranu. Czarny astrachański, 100 g za 300 euro. Mamy świadomość, że można kupić ikrę w cenie i 18 tys. euro, ale to, że mamy kasy jak lodu, nie znaczy, że nam rozum odjęło i musimy coś przepłacać, by udowodnić, że jesteśmy bogaci! A co na tzw. przepitkę? Pieniądze należy szanować, a nie nimi szastać. Wystarczy więc, gdy kupi się jaką wodę z lodowca w Arktyce. Od 300 zł za butelkę. A co na tzw. zagryzkę? Coś zjeść trzeba poza tuńczykiem. Co powiecie na fajne steki z wołowiny? No tak, dla biednych wołowina argentyńska (od 250 zł/kg) jawi się jako tak niedostępna, jak środek dżungli w Nowej Gwinei. A co tam sobie odmawiać, jak człowiek ma! Od 600 do 1,5 tys. zł za kilogram wołowiny Kobe to nie wydatek. Że drogo? A jak ma być tanio, w diecie mają nie tylko paszę, ale i piwo, i masaże, żeby tłuszczem nie obrosły!
Jakieś serki też wypadałoby położyć na stole. Tym, którzy pałaszują sery w cenie 30–50 zetów za kilogram życzymy smacznego. Będąc bogaczem jemy smaczniejsze, znaczy się droższe, czyli najlepsze, sery. Na stół dobrze byłoby położyć sycylijski caciocavallo podolico (3 tys zł/kg). Ser lubi wino. Kupujemy wino, które co prawda nie jest w wielkiej czwórce klasyfikacji win bordoskich, za to które każdy bogacz pije rano, w południe i wieczorem. Butelka Chateau Petrus (od 5 tys. zł) jest w sam raz na sylwestra dla bogacza. Jak ktoś nie przepada za gorzałką czy winem, to może mu koniaczek posmakuje? Remy Martin Louis XIII (9 tys. zł), do tego kawusia kopi luwak (nie z hodowli, ale z natury – 1,2 tys. USD/kg), a jak się jest palącym, to cygarko made in Cuba (200 zł) byłoby również na miejscu. Zaraz, zaraz, a gdzie... Szampan, szampan jest niezbędny w sylwestra, choć bogacze piją go także i bez takiej okazji. Bogacz nie raczy się szampanem dla biednych, za kilka setek, nawet euro. Clos d'Ambonnay to największy klejnot w kolekcji Domu Szampańskiego Krug. U nas, w Polsce znaczy się, do kupna za 12999 zł. To za nowy 2021 rok! Oby nam się!
Polecany artykuł: