Analitycy rynku nieruchomości i bankierzy nie notują od kilku miesięcy żadnych gwałtownych ruchów. Niemniej jednak są zgodni - szanse na zakup mieszkania taniej niż obecnie są małe. Co więcej - w kilku miastach zanotowano już wzrosty cen.
Kosmetyczne zmiany
Za własne "M" drożej niż na początku roku zapłacimy chociażby w Warszawie. Tu średnio na metr kwadratowy mieszkania wydamy dziś ok. 7725 zł. To o 54 zł więcej niż na początku roku.
Zupełnie inaczej ceny kształtują się w podwarszawskich miejscowościach. Nie dość, że są sporo niższe niż w centrum stolicy, to rosnąć będą wolniej. Tu również za jakiś czas będzie sporo drożej (np. wraz z budową nowych dróg dojazdowych albo naturalnym wzrostem cen gruntów), ale nie ma niebezpieczeństwa, że ceny staną się "warszawskie".
Czuły, ale stabilny
Rynek mieszkaniowy w Polsce, choć wrażliwy na zmiany, jest bardzo przewidywalny. Obecnie - pomimo wyśrubowanych wymagań banków wobec kredytobiorców - mamy bardzo dobry moment na inwestowanie w nieruchomości. Inflacja jest bardzo niska, a stopy procentowe spadają. Więc mimo wszystko koszty kredytu są teraz niższe. Wielu Polaków wykorzystuje tę okazję. To z kolei sprawia, że deweloperzy nie przestają budować. Ceny są więc stabilne - popyt na mieszkania jest na poziomie zbliżonym do ich podaży. Oznacza to, że my - konsumenci - mamy duży wybór dobrych ofert. Możemy kupić mieszkanie w dobrym standardzie i atrakcyjnej lokalizacji w rozsądnej cenie. Dodatkowo do zakupu zachęca przyjazne prawo. Dzięki dopłatom do kredytu mieszkaniowego o własne "M" łatwiej będzie osobom młodym i wielodzietnym rodzinom.
Popyt nakręca ceny
Zainteresowanie Polaków mieszkaniami nie spadnie. Nie ma w tym nic dziwnego. Nieruchomości, oprócz tego, że mogą zmienić się w nasz dom, są jedną z najlepszych i najpewniejszych inwestycji. Jeśli mamy więc "wolne" pieniądze", to warto kupić za nie mieszkanie. Szanse, że na nim stracimy, są naprawdę niewielkie. Podwyżki cen będą niewielkie, ale regularne. Nie powtórzy się już raczej "boom mieszkaniowy" i gwałtownie rosnące stawki, ale każda kolejna inwestycja będzie droższa. Eksperci szacują, że za rok za to samo mieszkanie możemy zapłacić ok. dwa proc. (a nawet cztery proc.) więcej niż teraz.
Na ceny lokali wpływa nie tylko popyt. Lwią jej część stanowi również cena gruntów oraz materiałów budowlanych i wykończeniowych. Te również będą wyższe. Jeśli ostrzymy sobie zęby na mieszkanie, które znajduje się w ścisłym centrum albo reprezentacyjnej dzielnicy miasta, to również liczmy się z tym, że niedługo zdrożeje.