Według portalu krakow.gazeta.pl górale z Podhala znajdują się w grupie zagrożonej depresją z powodu kilku czynników. Są to między innymi klimat Tatr, nadużywanie alkoholu, ukrywanie emocji oraz brak łatwego dostępu do specjalistów.
Liczby, które podaje podczas rozmowy z portalem Krzysztof Szwajca, dyrektor Krakowskiego Instytutu Psychoterapii Stowarzyszenia „Siemacha” są zatrważające. Jeden na stu młodych ludzi popełnia samobójstwo, na 13 tysięcy dzieci z powiatu tatrzańskiego na depresję cierpi ponad 1,5 tysiąca.
Ze względu na niepokojące liczby władze postanowiły wziąć udział w programie „Aby halny nikogo nie zabrał”. Ma on uświadomić ludziom, że choroby natury emocjonalnej są równie niebezpieczne, co fizjologiczne i nie można ignorować ich objawów. Do projektu zaangażowano psychologów, terapeutów, policjantów, pomoc społeczną, kuratorów sądowych i duchownych. Wprowadzony przez Fundację Cumulus program ma być wzorem dla pozostałych regionów Polski. Szacuje się, że w naszym kraju stany depresyjne miewa do 20 proc. społeczeństwa.