Niewielka ilość wolnych rodników jest organizmowi niezbędna do właściwego funkcjonowania. Ale ich nadmiar może wyrządzić wiele szkód. Wolne rodniki są niezwykle aktywne. Niczym biologiczne pociski przemieszczają się po całym organizmie i uszkadzają wszystko, co napotkają po drodze: ściany komórek, białka, geny. W skórze niszczą włókna kolagenu, prowadząc do zwiotczenia tkanki skórnej i powstania zmarszczek, w oku powodują zmiany degeneracyjne, które mogą skończyć się zaćmą, w naczyniach krwionośnych utleniają cholesterol, przyśpieszając procesy miażdżycowe. Gdy trafią do materiału genetycznego (DNA), mogą wywołać zmiany nowotworowe.
Potężnym generatorem tych złośliwych cząstek jest dym nikotynowy, spaliny samochodowe, promienie ultrafioletowe. Dostarcza ich wysoko przetworzona żywność, pryskane i nawożone sztucznie owoce i warzywa, produkty zawierające barwniki, konserwanty. Źródłem wolnych rodników są też chipsy, frytki, krakersy, pizza, sosy sałatkowe, bo zawarte w nich tłuszcze szybko się utleniają.
Rola wolnych rodników nie sprowadza się tylko do czynienia zła. Pełnią one też wiele pożytecznych funkcji. Uczestniczą w tworzeniu niektórych enzymów i hormonów, utleniają substancje toksyczne, pomagając tym samym w pozbyciu się ich z organizmu.
Problem w tym, że po odegraniu swojego ważnego zadania wolne rodniki powinny zostać natychmiast zneutralizowane przez przeciwutleniacze, nazywane antyoksydantami czy antyutleniaczami. Nasz organizm potrafi sam je wytwarzać. To tzw. przeciwutleniacze endogenne, czyli enzymy i hormony, np. melatonina, koenzym Q10, estrogen.
Czytaj więcej na