Właścicielka baru powiedziała szkapie basta, bo w lokalu wymieniono wykładzinę, a przecież zwierzę mogłoby ją zapaskudzić.
Kto by pomyślał, że troska o czystą podłogę i nienaganne wnętrze zwyciężyła nad troską o dobre samopoczucie Peggy?! A jednak stało się najgorsze i kilka dni temu właścicielka baru w hotelu Alexandra dała sympatycznej klaczy wyraźnie do zrozumienia, że nie jest już pożądanym gościem. Koń uniósł się więc honorem, obrócił na kopycie i pokornie czekał przed drzwiami do knajpy, aż jego opiekun Peter skończy pić zamówione wcześniej piwo. - Teraz ludzie wchodzą do baru i od razu dopytują się, gdzie jest Peggy - żali się emeryt z Jarrow. - A ja im odpowiadam, że Peggy została abstynentką - dodaje. - Ona nigdy nikomu nie przeszkadzała, poza tym wszyscy traktowaliśmy ją jak członka naszej społeczności - mówi starszy pan, głaszcząc pokrzywdzoną szkapę po pysku.