Czołgi były załadowane na potężne lawety samochodów ciężarowych. Tiry odjeżdżając z miejsca kradzieży, nie ujechały jednak daleko. Ciężarówki zatrzymała policja w celu kontroli podejrzanego transportu. Okazało się, że na wywóz zardzewiałych wraków wojskowych maszyn nie było żadnego pozwolenia, a wojsko nic nie wiedziało o tej sprawie.
Jedna z ciężarówek została zatrzymana dopiero w Radzyniu, po przejechaniu 50 kilometrów od poligonu. Kierowca nie miał pojęcia, że towar, który wiezie był kradziony. Zapytany przez policję jaki jest cel jego podróży, odpowiedział, że czołg polecono mu zawieść do Huty Stalowa Wola. Pozostałe trzy T-34. zatrzymano w Lublinie.
Policja bada sprawę kradzieży i próbuje ustalić, kto jest odpowiedzialny za wywiezienie maszyn z poligonu. Służbom udało się ustalić, że tiry wiozące czołgi należą do lokalnej firmy transportowej z województwa lubelskiego.
Najprawdopodobniej kradzież zlecił fanatyk militariów, ponieważ tego typu maszyna jest sporo warta. Przypuszcza się również, że celem była chęć sprzedaży sporo ważącego złomu.