Bohun do swojego wypadku żył na wolności, biegał po polach i lasach. Któregoś dnia, szukając pożywienia, trafił do nieznanej części lasu. Nagle poczuł, że na łapach zaciska mu się pułapka. Zaplątał się w siatkę ochraniającą leśne uprawy. Pewnie zdechłby z głodu lub utraty krwi, gdyby nie został znaleziony przez ludzi.
Przeczytaj koniecznie: Orzeł zderzył się z pociągiem (ZDJĘCIA!)
Na noszach zabrano rysia do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. Niestety, lekarze musieli amputować poszarpaną przednią łapę. Stało się jasne, że Bohun, bo tak weterynarze nazwali zwierzaka, będzie musiał uczyć się życia na nowo.
Kiedy ryś wydobrzał, nadszedł czas pożegnania. Bohun trafił do leśnego schroniska dla dzikich zwierząt w Mikołowie. Sprawdziliśmy, co się teraz z nim dzieje. Okazało się, że wciąż tam żyje i ma się coraz lepiej.
Patrz też: Ten pies ma najdłuzszy język na świecie