Może zacząć się niewinnie od polizania psa, który zarażony jest wścieklizną, a zakończyć się nieodwracalnymi zmianami w układzie nerwowym, a nawet śmiercią. Groźna jest dla nas ślina zwierzęcia, która może zawierać wirusy. Niebezpieczne jest więc nie tylko ugryzienie, ale i polizanie psa w uszkodzony naskórek, otwarte rany, usta, nos. Możliwe jest również zakażenie drogą kropelkową. Szczególnie niebezpieczne są również rude lisy oraz nietoperze.
Wirus atakuje nasz układ nerwowy docierając do rdzenia mózgowego i mózgu. To tam sieje największe spustoszenie. Zanim wirus dojdzie do mózgu może minąć od 2 tygodni przy zakażeniu w okolicach głowy, nawet do 8 tygodni, jeśli ukąszenie miało miejsce w innej części ciała. Zakażone komórki nerwowe przestają pełnić swoje funkcje.
Objawy wścieklizny
Zaczyna się od niewinnego mrowienia i pieczenia w miejscu zakażenia. Często ciężko jest połączyć ten fakt z ukąszeniem, ponieważ rana mogła już dawno zniknąć. Część ciała z czasem zaczyna drętwieć i boleć. Do tego dochodzi złe samopoczucie, bezsenność lub wzmożona senność i lekka gorączka. Chory staje się mocno pobudzony, drażnić go może nawet najmniejszy powiew powietrza. Pojawia się również wodowstręt. Choroba postępuje z każdą godziną. Z czasem powoduje niedowład i paraliż. W końcu dochodzi do porażenia układu oddechowego i do uduszenia. Od pojawienia się pierwszych objawów do śmierci mija najczęściej zaledwie tydzień.
Zobacz: Atak ŚWIŃSKIEJ GRYPY we Wrocławiu. Pacjentka leży w szpitalu. Grozi nam epidemia?
Leczenie
Na wściekliznę jeszcze nie wymyślono leku, ale ratunek tkwi w odpowiednio wcześnie podanej szczepionce. Szczepionka jest skuteczna tylko w przypadku, gdy zostanie podana przed pojawieniem się objawów. Kiedy ugryzie nas zwierze należy natychmiast przemyć ranę wodą z mydłem, pozwolić aby rana się wykrwawiła, owinąć jałowym opatrunkiem i niezwłocznie udać się do lekarza.
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail