Wstrząsająca relacja Beaty Tadli po powrocie z Ukrainy: Byłam blisko śmierci!

2014-02-24 3:00

Beata Tadla (39 l.) przeżyła chwile grozy. Gdy na Majdanie w Kijowe zaczęło dochodzić do coraz bardziej krwawych starć, w TVP 1 zapadła decyzja, że kolejne wydania "Wiadomości" będą realizowane na żywo z miejsca zamieszek. Padło na Tadlę. Pojechała w zastępstwie za Piotra Kraśkę (43 l.). Dziennikarka nie zapomni tego, co tam zobaczyła. - Nigdy nie byłam tak blisko śmierci i zagrożenia - wyznaje Beata w rozmowie z "Super Expressem".

Część ekipy wyjechała od razu samochodem, część ryzykowała bezpośredni lot do Kijowa, ja wyleciałam w środę o godz. 6 rano do Wiednia, następnie do Charkowa i dopiero stamtąd samochodem do Kijowa. Kiedy nadawaliśmy "Wiadomości" w środę wieczorem, trwał rozejm. Nic nie wskazywało, nikt nie mógł przewidzieć, że następnego dnia sytuacja zaostrzy się do tego stopnia... Rano obudziły nas wybuchy i strzały. Z hotelowego okna obserwowaliśmy najpierw szturm sił specjalnych, a potem to, jak były wypierane z Majdanu. Płonęły samochody, wznosiły się barykady, tuż pod moim oknem reanimowano zakrwawionego człowieka. Groza narastała. Nagle ktoś upadł trafiony kulą. Natychmiast wciągnięto go do holu hotelu, w którym byliśmy zakwaterowani. A potem kolejnego i kolejnego.

Rannych ludzi przenoszono na drzwiach i fragmentach płotów. Hotel Ukraina w czwartek stał się sztabem kryzysowym, w lobby układano ciała, rząd zabitych ciągle się wydłużał. Kawiarniane stoliki zamieniły się w stoły operacyjne, na kontuarze recepcji też operowano poszkodowanych... Widzieliśmy, jak zabijani są ludzie, jak bruk spływa krwią, a potem jak ten sam bruk przenoszony jest na barykady. Snajperzy strzelali, żeby zabić. Celowali precyzyjnie w głowę. Próbowaliśmy przez okno rejestrować te wydarzenia i nagle zorientowaliśmy się, że mamy na sobie wiązki laserowe, prawdopodobnie snajperów. Wystraszyłam się i szybko usiadłam na podłodze. Nawet w hotelu nie było bezpiecznie.

Zobacz też: Janukowycz opuścił Kijów! Kazał wywieźć cenne przedmioty ze swojej rezydencji! Co to oznacza?

Jeśli ktoś pyta, czy kamizelki kuloodporne i hełmy na naszych głowach były uzasadnione, niech nie ma żadnych wątpliwości. To nie była ani fanaberia, ani przesada. Kilkadziesiąt minut przed czwartkowym wydaniem "Wiadomości" tuż obok, na schodach, zabito człowieka, a dosłownie kilka minut przed programem ciała zaczęto wynosić i kłaść tuż za moimi plecami. Kiedy szykowaliśmy się do wejścia, sekundy przed "Wiadomościami", matka zabitego chłopaka wydała z siebie tak rozpaczliwy krzyk, że ugięły się pode mną kolana. Nigdy wcześniej nie słyszałam czegoś tak przeraźliwego. Nie jestem cyborgiem i żaden ze mnie korespondent wojenny. Tego wszystkiego nie da się zapomnieć. To pozostanie we mnie jak tatuaże w głowie. Nigdy nie byłam tak blisko śmierci i zagrożenia...

Czytaj również: Kijów: WIDEO ONLINE z EUROMAJDANU - ZAMIESZKI NA UKRAINIE

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki