Dziecko wyprowadzane na smyczy. "Brakuje jeszcze tylko kagańca"
Szelki i smycz w teorii powinny zapewnić dziecku większe bezpieczeństwo i sprawić, że rodzicowi będzie łatwiej "utrzymać" malucha, by ten nie wyrwał się przed siebie. Jednak produkt ten budzi sporo emocji, jednym kojarzy się z wyprowadzaniem dziecka na spacer jak psa, drudzy wręcz uwielbiają takie rozwiązanie. Pomysł ten zszokował "Super nianię" czyli Dorotę Zawadzką. - Ta Zawadzka to „zła kobieta jest” ?♀️ Wdała się w dyskusję, że smycz i szelki to raczej dla psa a nie dla dziecka.Zasugerowała, że dziecku trzeba tłumaczyć i uczyć prawidłowych zachowań, dać mu szanse do ćwiczenia czy treningu. Wielu psychologów polskich i zagranicznych podziela te opinię., Dowiedziała się, że sie nie zna, że nie szanuje dzieci i ich praw (sic!). Przeczytała, że nie wie co to znaczy „żywiołowe dziecko” -Andrzej kocham cię synku! To by było na tyle. Więc powiem, jestem na nie! Na smyczy prowadza się psy. Dzieci za rękę. Ale to moja opinia. A ja się przecież na dzieciach i wychowaniu nie znam. Na współczesnym szczególnie - napisała Zawadzka na profilu na Facebook'u.
W komentarzach zawrzało, część osób zgodziła się z Zawadzką, a część jest zdania, że porównywanie takiej smyczy do tej dla psów jest absurdalnie i chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo dziecka i w takim przypadku nie ma głupich rozwiązań.
"A ja się nie zgodzę. Miałam smycz dla syna i przez jakiś czas mi się super sprawdzała. I jakoś nie mam poczucia, że go upokorzyłam. I nie, nie trzymam go w domu w klatce. Nie, nie ma kagańca. Myślę, że w niektórych sytuacjach to bardzo dobry pomysł"
"bo mając bliźniaki nie raz byłam w sytuacji gdzie 2 letnie dzieci w centrum handlowym rozbiegaly się w dwie różne strony a schody ruchome były ulubionym miejscem ucieczki, chodzenie za rękę odpadało bo „sama” i k wózku tez mogłam pomarzyć odkąd odkryły co to bieganie. Wiec przy ruchliwych bliźniakach chcących „sama” w ruchliwych miejscach jak najbardziej na tak"
"Pani Dorotko bardzo proszę zdradzić, jak iść za rękę z trojaczkami? Ręce są dwie a dzieci troje. Dodam, że mają po 2,5 roku i każdy idzie w inną stronę. Dodam, że mąż pracuje. Ręce tylko dwie"
To tylko część komentarzy, jakie można przeczytać pod wpisem Doroty Zawadzkiej.