Nieśmiałość nie jest przyczyną drżących rąk, głosu więznącego w gardle i strachu przed publicznością. Nieśmiałość, podobnie jak drżące ręce i zimny pot, jest skutkiem, następstwem predyspozycji mózgu. Bo aktywność poszczególnych części mózgu jest u różnych ludzi inna. Są pośród mózgów podatniejsze na określone bodźce i takie, które reagują mniej nerwowo, a człowiekowi żyje się z nimi bardziej na luzie. Nieśmiałe dziecko nie może wyrosnąć z nieśmiałości, bo nadal ma swój nieśmiały mózg. Badania przeprowadzone w Massachusetts General Hospital (USA) wykazały, że nieśmiałość jest cechą wrodzoną. Przez trening, terapię, doświadczenie życiowe, itp. można uzyskać świetne efekty. Można przestać uciekać z pierwszych rzędów chóru, a nawet zacząć śpiewać solo. Ale to pozory. Rezonans magnetyczny i tak pokaże, że ciało niby hej do przodu, a główka nadal spanikowana.
Migdałowy smak paniki
Osoby poddane eksperymentowi w Massachusetts podzielono na dwie grupy: na te, które w dzieciństwie były nieśmiałe, i na byłe brawurowe bachory. Okazało się, że ciała migdałowe w mózgach pierwszej grupy reagowały na nowy bodziec znacznie silniej niż w mózgach drugiej. To pobudzenie jest właśnie przyczyną stresu: nieodłącznego towarzysza nieśmiałych.
Ciało migdałowe jest bardzo starą strukturą mózgu, obecną także u zwierząt znacznie prymitywniejszych niż człowiek. Odgrywa ono bardzo ważną rolę w reakcjach emocjonalnych, zwłaszcza lękowych. A nieśmiałość to właśnie nadmierne odczuwanie zagrożenia: nawet w sytuacjach zupełnie bezpiecznych.
Wielkie oczy strachu
Doświadczenia na zwierzętach dowiodły, że bardzo silnie działa na nie uporczywy kontakt wzrokowy. Wystarczy bezczelnie patrzeć małpie w oczy, by się zdenerwowała. Co tam małpie, jaszczurkę można dosłownie przepędzić wzrokiem, a nawet spłoszyć „bazyliszkiem” kraba! Ciało migdałowe reaguje na bezpośredni kontakt wzrokowy. Toteż jeśli osoba o wrażliwym ciele migdałowym stanie oko w oko z setkami wpatrujących się w nią gał widowni, aktywność jej mózgu wzrośnie niepomiernie bardziej niż u osoby odporniejszej na wbity w nią wzrok. Do głosu dochodzą stare lęki zakodowane przez ewolucję. Trudno z nimi walczyć, ale trzeba trenować. Bo co tam ewolucja, wobec presji bycia luzakiem.
Mózg pełen obaw
Za reakcje lękowe towarzyszące nieśmiałości odpowiada poza ciałem migdałowym, jeszcze parę innych części mózgu. Emocje lękowe to złożony proces. Związany z chemią i bodźcami elektrycznymi, oparty na neuronach (komórkach nerwowych) przewodzących sygnały elektryczne, i hormonach. Cały mechanizm tremy nie jest do końca jasny, ale z grubsza został już rozpracowany. Strukturą regulującą poziom lęku jest przede wszystkim kora przedczołowa. Ta część mózgu jest najwyraźniej odpowiedzialna za ocenę zagrożenia. Następną w kolejności jest właśnie ciało migdałowe, reagujące u nieśmiałych nadmiernym pobudzeniem. I wreszcie podwzgórze. Reakcje podwzgórza wiążą się z działaniem przysadki i nadnerczy. Neurony pobudzonego podwzgórza wytwarzają hormon wpływający z kolei na produkcję białka, na które wrażliwa jest przysadka. Przysadka wydziela do krwi inny hormon-pobudzający nadnercza do do wydzielania kortyzolu. A kortyzol to jeden z tak zwanych hormonów stresu. Jak działa? Potrafi na przykład wywołać odruch ucieczki. Opisany łańcuszek nie jest jedynym szlakiem strachu i stresu powstającym w ludzkim mózgu. Dlatego czasem naprawdę niełatwo nie uciec ze sceny.
Mokro i gorąco, czyli trema
Trema niestety nie kończy się na głowie. Ogarnia całe ciało. Mamy więc drżące, mokre ręce, zimny pot spływający strużką po plecach i fale gorąca zostawiające za sobą spurpurowiałe zgliszcza. Jesteśmy ugotowani. Między innymi przez kortyzol. Jego obecność powoduje podniesienie ciśnienia krwi. Do serca, mózgu i mięśni szkieletowych (poruszających kośćmi) napływa jej teraz znacznie więcej. Tak organizm przygotowuje mięśnie do ucieczki lub walki. Stąd fale gorąca, czerwone policzki, drżenie pobudzonych mięśni rąk i pot produkowany celem chłodzenia rozgrzanego do czerwoności organizmu.
Dzięki nowoczesnej technice można oceniać siłę rekcji poszczególnych struktur w mózgu na określone bodźce. W przypadku eksperymentu w Massachusetts bodźcem było pokazywanie badanemu zdjęcia obcej twarzy. Do śledzenia reakcji wykorzystano rezonans magnetyczny. Podczas tego badania na ekranie komputera pojawiają się obrazy mózgu o kolorach tym jaskrawszych, im bardziej intensywnie przepływa przez nie krew. Właśnie z tego powodu części pobudzone stają się jaskrawsze, co widać jak na dłoni.