- Poszedłem do kolegi, on akurat siedział na dziurawym kajaku i powiedział, żebym coś zrobił z tym szmelcem - opowiada Antoni Batko.
Emeryt jest znanym w okolicy konstruktorem, od razu pomyślał o wodolocie. Pan Antoni wziął kajak, poprosił kolegę, by zorganizował mu jeszcze drugi. Zniszczone wnętrza kajaków uszczelnił żywicą, wypełnił styropianem i całość polakierował. Pływaki połączył rurkami. - Pozostała mi kwestia napędu. Najpierw zainstalowałem silnik spalinowy, by poruszał śmigło, ale jest za głośny. Teraz instaluję elektryczny, zasilany fotoogniwem, nie wydam pieniędzy na paliwo - mówi domorosły konstruktor.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail