76-letni Raymond Southwell z miejscowości Fareham od 1989 roku zgłaszał w miejscowym urzędzie pocztowym, że jego listy trafiają przez pomyłkę do domu sąsiada. Na poczcie zjawiał się regularnie zawsze, żeby odebrać zagubione paczki i ponownie powiadomić o błędzie listonosza. W sumie z tą samą sprawą odwiedził pocztowe okienko ponad 700 razy. Nic to jednak nie dało...
Mimo interwencji listonosze z niezrozumiałych przyczyn nadal zanosili przesyłki pod inny adres.
W przypływie bezsilności pojechał do centrali i tam złożył oficjalną skargę. Dopiero to przyniosło pożądany efekt. Po 19 latach brytyjska poczta postanowiła się przyznać do błędu i przeprosiła starszego pana...
Zwrot do nadawcy...
2008-07-29
19:30
Poczcie polskiej zdarzają się wpadki, ale to co robią urzędnicy pocztowi na Wyspach to prawdziwy szczyt ignorancji...