Pani Justyna wybrała się do ginekologa po skierowanie na badania. Postanowiła udać się do lekarza w ramach NFZ, ponieważ nie chciała wykonywać badań odpłatnie. - Przyzwyczaiłam się już, że dla lekarzy na NFZ jestem złą pacjentką - zaczyna swój post pani Justyna. Nie sądziła jednak, że wybierając się jedynie po skierowanie może ją spotkać tak coś nieprzyjemnego. Trafiła do ginekologa z problemem wypadających włosów i rozregulowaniem cyklu miesiączkowego. Przypuszczała, że objawy te mogą mieć związek z tarczycą lub hormonami. - Lekarz zaczął na mnie pohukiwać, jakim prawem przyszłam do niego z włosami, które mogę sobie pielęgnować na 300 sposobów, zamiast zawracać głowę ginekologowi. Próbowałam mu bezradnie tłumaczyć, że mam też inne objawy, które chyba się ze sobą łączą, ale ja nie wiem jak i dlatego przychodzę do niego po pomoc – mówi w rozmowie z portalem HelloZdrowie.pl Justyna Kokoszenko, autorka wpisu.
W końcu ginekolog miał kazać pacjentce rozebrać się i położyć na fotelu do badania. Jak sama przyznaje poczuła się zignorowana, ponieważ lekarz nie wyjaśnił jej nawet, czemu to badanie ma służyć, a w gabinecie obecna była inna kobieta. Pani Justyna nie spodziewała się jednak, że spotka ją jeszcze coś gorszego. - Lekarz bez uprzedzenia wepchnął mi palce w miejsce intymne. Niezbyt komfortowa i przyjemna sytuacja - żali się w rozmowie z HelloZdrowie.pl kobieta. Zaznacza, że wielokrotnie miała wykonywane takie badanie w innych gabinetach lekarskich i nigdy ginekolog tak jej nie potraktował. - Sposób, w jaki ta wizyta przebiegała, pokazał mi, że nie powinnam się odzywać, wiec jak trusia leżałam i miałam żal do siebie, że dopuściłam do tej sytuacji - dodaje internautka.
To, co ją dodatkowo wyprowadziło z równowagi to fakt, że lekarz zwracał się do niej per "dziecko". Kiedy w końcu kobieta zwróciła mu uwagę, żeby nie traktował jej protekcjonalnie, ten miał powiedzieć: "Do psychiatry pani iść powinna". Pani Justyna postanowiła podzielić się swoją historią, aby przestrzec inne kobiety i zachęca je, aby walczyły o swoje prawa.