Zabłędza. Dachował w rowie i rozpłynął się w powietrzu. Tajemnicze zniknięcie kierowcy
W niedzielę, 18 grudnia na DW 977 w Zabłędzy (powiat tarnowski) dachował samochód osobowy. Pojazd ugrzązł w zaśnieżonym, przydrożnym rowie, jednak kiedy na miejscu pojawili się strażacy i policjanci, nie zastali tam ani kierowcy, ani żadnych pasażerów pojazdu. Wkrótce okazało się, że pechowy szofer podróżował sam. Na szczęście wyszedł on z incydentu bez szwanku, nie było również innych osób poszkodowanych. Kierowca audi szybko się odnalazł. Jak podaje "Gazeta Krakowska", mężczyzna nie uciekł z miejsca zdarzenia, lecz pieszo udał się w poszukiwania lawety, która zabrałaby jego uszkodzony wóz.
Kierowca audi był trzeźwy. Nie został ukarany mandatem
Szofer został przebadany na zawartość alkoholu w organizmie. Badanie potwierdziło, że był trzeźwy. Feralne zdarzenie zostało zakwalifikowane przez policję jako kolizja. Kierujący utracił panowanie nad audi na śliskiej nawierzchni i dlatego wypadł do przydrożnego rowu. Upiekło mu się, ponieważ mundurowi odstąpili od nakładania na niego mandatu karnego. Poniżej zdjęcia z miejsca zdarzenia.