Kilkanaście owiec brutalnie zmasakrowanych. Ślady wskazują na sprawcę
We wtorek (24 maja) w miejscowości Nowe Rybie (powiat limanowski) czternaście owiec, w tym dziesięć jagniąt zostało brutalnie zmasakrowanych przez drapieżnika. Do ataku doszło w trakcie dnia, a nie w nocy. Zagryzione zwierzęta znajdowały się za ogrodzeniem, w pobliżu ludzkich zabudowań. Jak opisuje portal limanowa.in, część z owiec miało głowy obgryzione z tkanek miękkich. Drapieżnik nie działał jednak w celu zdobycia pożywienia, ponieważ nie był zainteresowany konsumpcją swojego łupu.
Przyrodnicy zastanawiają się, które zwierzę mogło działać tak brutalnie i to bez presji związanej z koniecznością zdobycia pożywienia. Ślady znajdujące się na ciałach ofiar wskazują na niedźwiedzia.
PRZECZYTAJ: Chodził po Bochni z piwem i siekierą. Przechodniów wypytywał o Wisłę i Cracovię
W ostatnich latach na Limanowszczyźnie potwierdzono obecność niedźwiedzia, choć nigdy nie atakował on zwierząt gospodarskich. Eksperci wykluczają, by owce zostały zagryzione przez wilki, albo rysia, ponieważ te zwierzęta atakują w inny sposób.
- To absolutnie nie jest dzieło wilka czy rysia. Potwierdza to zarówno rodzaj ataku, jak i zadane obrażenia. Drapieżnik prawdopodobnie chwytał ofiarę za pysk i bardzo mocno szarpał, w ten sposób ją uśmiercając, bo na ciałach owiec nie było żadnych innych obrażeń – powiedział w rozmowie limanowa.in Jan Loch, pracownik naukowy Gorczańskiego Parku Narodowego.
W dalszym ciągu nie jest natomiast jasna motywacja drapieżnika, który w biały dzień rzucił się na owce. Osobnik, który tego dokonał musiał być niezwykle rozjuszony. Na ten moment przyrodnicy nie potrafią stwierdzić, czym bezbronne owce sprowokowały drapieżnika. Alternatywną teorią, tłumaczącą szokujące zdarzenie jest wersja wskazująca na wyjątkowo dużego i rozwścieczonego psa, który mógłby zadać ofiarom podobne obrażenia, jak niedźwiedź.
ZOBACZ: Kuriozalna pomyłka 43-latka. Chciał dotrzeć do Warszawy, a zatrzymywał samochody jadące do Krakowa