Pomysł jest w miarę nowy, ale stał się bardzo głośny za sprawą innych miast. Takie rozwiązanie zostało już wprowadzone między innymi w Gdańsku i Wrocławiu. Pod górą św. Marcina lobbuje za nim radny Tomasz Olszówka, który w lecie zasłynął rozdawaniem mieszkańcom budek lęgowych dla jerzyków. Ptaki te żywią się komarami i według pomysłodawców akcji miały pomóc w ograniczeniu liczby kłopotliwych insektów. Z jeżami łączy je, więc nie tylko nazwa, ale i podobna dieta.
Sympatyczne ssaki również chętnie zjadają larwy komarów, stąd jak twierdzą społecznicy trzeba szczególnie dbać o ich populację. Dodatkowo cześć przyrodników zwraca uwagę, że opadnięte liście to naturalny nawóz i pożywienie dla zwierząt zamieszkujących parki. Do pomysłu odnieśli się urzędnicy tarnowskiego magistratu. Nie podzielają oni entuzjazmu pomysłodawców.
Stefan Piotrowski, zastępca dyrektora Wydziału Infrastruktury Miejskiej twierdzi, że pozostawienie liści samym sobie jest do nie zaakceptowania. Magistrat rozważa ograniczenie grabienia, jednak tylko w konkretnych miejscach. Urzędnik zwraca uwagę na konsekwencje realizacji kontrowersyjnego pomysłu. Według niego niesprzątanie parków przeszkodziłoby w wiosennym wzroście trawy. Jak na razie skończyło się na kompromisie. Liście nie będą usuwane z zieleńców w parkach: Mościce oraz Piaskówka. W innych częściach Tarnowa miejskie służby pracują w normalnym trybie.