Koronawirus w DPS-ach
Spośród lokalnych Domów Pomocy Społecznej najwcześniej, bo jeszcze w kwietniu epidemia dotarła do DPS Bochnia. Ognisko udało się wygasić przy ogromnym wsparciu sióstr dominikanek, które w kryzysowej sytuacji przyjechały do ośrodka, by zająć się chorymi. Z kolei w Tuchowie zaatakowany przez koronawirusa został dom opieki prowadzony przez siostry józefitki. Również w tym przypadku ognisko SARS-CoV-2 zostało wygaszone. Miesiąc temu ujawniono pierwszy przypadek infekcji wśród pensjonariuszki DPS Sieradza, jednak najgorsza sytuacja panuje w dwóch innych miejscach.
W Nowym Sączu szukają wolontariuszy
W zeszłym tygodniu potwierdzono wybuch ogniska koronawirusa w DPS Nowy Sącz. Obecnie, jak podaje tvn24.pl infekcja dotyczy już 86 osób związanych z tym miejscem, z czego 70 to pensjonariusze. Sytuacja jest na tyle poważna, że jedna z sióstr dominikanek zaproponowała osobom niewierzącym w istnienie epidemii, by na ochotnika zgłosiły się do pracy w ośrodku jako wolontariusze.
Sytuacja w DPS Grobla
W lipcu koronawirus rozprzestrzenił się w Domu Opieki "Jestem" w Grobli (pow. bocheński). Ostatecznie infekcji uległo około 120 osób, z czego jedna trzecia już ją pokonała. W tym gronie jest 21 podopiecznych oraz 22 członków personelu. Liczba ta powinna się szybko powiększyć, ponieważ duża część z zakażonych osób czeka na powtórne testy, potwierdzające ich powrót do zdrowia.
- 64 osoby są nadal leczone, z czego 43 przebywają w ośrodku, a 21 w szpitalu. Spora część z tych osób badana była już testami i miała wyniki ujemne, niemniej za ozdrowieńca można uznać osobę, która ma dwa negatywne testy wykonane po sobie. Testy realizowane są na bieżąco 2-3 razy w tygodniu – powiedział portalowi tvn24.pl, dr Krystian Dudek, przedstawiciel Domu Opieki "Jestem" w Grobli.