Polecany artykuł:
Nowy Sącz znajduje się w tak zwanej "czerwonej strefie", czyli miejscu gdzie notuje się najwięcej zakażeń wirusem SARS-CoV-2. W mieście i całym powiecie nowosądeckim jest obecnie niemal 800 aktywnych przypadków zakażenia, a około pięć tysięcy mieszkańców przebywa na kwarantannie. W sądeckiej stacji sanitarnej pracują natomiast tylko 54 osoby. To oznacza, że jeden pracownik ma pod nadzorem średnio sto osób. Co więcej, telefon w sanepidzie dzwoni nieustannie, nawet 500 razy w ciągu dnia.
Przemęczonych i rozgoryczonych pracowników sądeckiego sanepidu postanowili odwiedzić z kamerą reporterzy programu "Czarno na białym" emitowanym w TVN24.
- U nas emocji jest tak dużo, że czasami one nas przerastają. Człowiek chciałby pomóc, ale nie jest w stanie pomóc. Od marca pracuję siedem dni w tygodniu, 30, 31 dni w miesiącu, 24 godziny na dobę - mówi Beata Wójciak.
I dodaje, że zaczyna jej już brakować sił, na czym cierpi także rodzina Pani Beaty.
- Wszystkim wydaje się, że jak ludzie są pozamykani w domach, to wszystko spoczywa na barkach inspekcji sanitarnej. A tak nie jest. Nie jesteśmy lekarzami i nie leczymy ludzi. Nie mamy takich uprawnień - dodaje w rozmowie z dziennikarzem TVN24.
Z kolei w poczekalni nie brakuje zdenerwowanych petentów, którym czasem puszczają nerwy, nie brakuje też łez.
- To jest tragedia. Wie pan, ile ja tu czasu spędzam? A mąż jest ciężko chory i w łóżku leży - powiedziała jedna z nich.
Winą za niewydolny system, mieszkańcy Nowego Sącza często obarczają pracowników sanepidu, którzy zmagają się z hejtem. Tymczasem stacja tonie w dokumentach, brakuje odpowiednich narzędzi i systemu informatycznego. Tylko dzięki darmowej pomocy męża jednej z pracownic udało się nieco usprawnić pracę. Pomoc obiecał Główny Inspektor Sanitarny, Jarosław Pinkas.
- Najprościej jest powiedzieć przepraszam. Inspekcja będzie zmieniana, musi się zmienić. Tak mała liczba osób naprawdę nie jest w stanie bez systemu informatycznego działać tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Ale praca inspekcji będzie łatwiejsza, to się zmieni. Dostaliśmy 60 milionów złotych na zakup sprzętu dla oddziałów sanepidu - przekonywał szef GIS w TVN24.