Wczorajsza wizyta na SOR-ze kobiety podejrzanej o zakażenie koronawirusem spowodowało niemały popłoch w szpitalu św. Łukasza w Tarnowie. Oddział musiał zostać zamknięty i przejść dezynfekcję. Na podstawie decyzji Ministerstwa Zdrowia ta placówka nie zajmuje się przypadkami zakażenia koronawirusem, ponieważ nie posiada oddziału zakaźnego. W regionie robią tą trzy inne lecznice.
Zgodnie z procedurą w przypadku podejrzeń o zakażenie najpierw należy jednak wykonać telefon do najbliższego Sanepidu, który poinstruuje o kolejnych krokach. Pacjentka zlekceważyła te zalecenia i stworzyła zagrożenie dla innych ludzi przebywających w szpitalu.
Na antenie radia RDN Anna Czech, dyrektor szpitala św. Łukasza w Tarnowie zaapelowała o bezwzględne stosowanie się do zaleceń Ministerstwa Zdrowia i służb sanitarnych. SOR w tej placówce działa już bez przeszkód, jednak wizyta tam osoby, która mogła być nosicielem groźnego wirusa stanowi bardzo duże zagrożenie dla innych pacjentów, zwłaszcza cierpiących na nowotwory.
W naszym szpitalu wielu pacjentów leczy się ontologicznie. To są naprawdę ciężko chorzy ludzie, którym my na co dzień udzielamy pomocy i nie wolno ich narażać. Dodatkowym skutkami zdarzenia jest sześć osób z personelu, które przebywają na L4 i trzy osoby do planowanej hospitalizacji, które musieliśmy odesłać. Mówiąc wprost, ktoś na przykład czekał na planową operację i w związku z wczorajszym zdarzeniem musiała ona zostać przełożona. To są ogromne szkody! - powiedział w rozmowie z RDN Małopolska Anna Czech, dyrektor szpitala św. Łukasza w Tarnowie.