Informacja o chorobie była ciosem dla młodej, pełnej życia kobiety, która uwielbiała górskie wycieczki, jazdę na nartach oraz pływanie na desce surfingowej. Lekarze, choć zdiagnozowali u niej raka, nie wiedzieli, w którym dokładnie miejscu znajduje się epicentrum nowotworu. To sprawiało, że leczenie Karoliny było tak trudne, a kolejne chemioterapie nie przynosiły rezultatu. W internecie trwała zbiórka na terapię nierefundowaną przez NFZ. Koszty kuracji wynosiły kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie.
Wiadomość o śmierci Karoliny Bojarskiej dotarła we wtorek, 23 czerwca. Od wykrycia u niej choroby minął niespełna rok.
- Na imię mam Karolina, mam 28 lat i od sierpnia 2019 roku wiem, że jestem chora. Nowotwór złośliwy o nieznanym punkcie wyjścia, bez możliwości wykonania operacji. W momencie, kiedy dowiedziałam się o raku, przerzuty były już w wielu miejscach. Od razu wiedziałam, że sytuacja jest poważna i skomplikowana. Obecnie jestem w trakcie 3 cyklu chemioterapii. Mimo intensywnego leczenia wyniki badań są z miesiąca na miesiąc coraz gorsze, a bolesna i męcząca chemioterapia nie przynosi rezultatów - pisała Karolina na stronie internetowej Fundacji Pomóż Walczyć o Życie.
Do ostatnich chwil Karolina miała plany na przyszłość. Niespełna dwa tygodnie temu szukała nowego mieszkania w Krakowie.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express.