Śmierć dziecka

Malutka dziewczynka zmarła w szpitalu w Brzesku. Wcześniej odesłano ją z SOR. "Zapakował naszą Olę w plastikowe pudełko"

2024-06-07 13:00

Maleńka Oleńka żyła zaledwie 29 dni. Zmarła na oddziale pediatrycznym w Szpitalu Powiatowym w Brzesku, po niemal 1,5-godzinnej reanimacji. Zanim tam trafiła, jej mama z noworodkiem została odesłana ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego tego samego szpitala, na którym szukała pomocy dla swojej córeczki. Sama, w środku nocy, z nosidełkiem w ręku, musiała szukać oddziału pediatrycznego. Gdy w końcu tam trafiła, na ratunek dla jej dziecka było za późno. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci, a dyrekcja szpitala twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia.

Ola urodziła się zdrowa. Już w trzeciej dobie po porodzie wraz z mamą została wypisana do domu. Potem badał ją lekarz rodzinny w przychodni podstawowej opieki zdrowotnej, do której zapisała ją mama. Stan zdrowia dziewczynki nie wzbudzał żadnych zastrzeżeń.

Moja córka była wyjątkowo grzecznym i bezproblemowym dzieckiem. Jadła, spała, a w ostatnich dniach uśmiechała się do nas i próbowała dźwigać główkę do góry – wspomina pan Krzysztof, tata małej Oli.

Mężczyzna spędził z córeczką kilka godzin w sobotę, 18 maja. Jak się potem okazało były to ostatnie chwile spędzone z córeczką. – Była zadowolona, spokojna, zachowywała się normalnie – mówi pan Krzysztof.

Ojciec Oli pracuje jako kierowca, dlatego w niedzielę, 19 maja, wyjechał w zaplanowaną trasę. W nocy, około godz. 2.30 mama Oli zauważyła, że córka "dziwnie oddycha" i "charczy".

Mama Oli do mnie zadzwoniła, powiedziała o tym dziwnym oddechu. Stwierdziliśmy, że najlepiej będzie jeśli pojedzie na SOR w Brzesku, by córkę zobaczył lekarz – mówi pan Krzysztof w rozmowie z "Super Expressem". W drodze towarzyszyła im 14–letnia siostra Oli. Siedziała z nią na tylnej kanapie auta, podawała smoczek. Na SOR w Brzesku kobiety dotarły około godziny 3 nad ranem.

Partnerka dzwoniła, bo drzwi były zamknięte. Wyszła do niej pani, nie wiem czy to była rejestratorka czy ratowniczka, ale powiedziała, że ma iść na oddział pediatryczny. Na Olę nawet nie spojrzała – opowiada tata Oli. Dodaje, że pediatra jest w innym budynku szpitala. Gdy mama Oli z córkami w końcu tam dotarła, znowu musiała tłumaczyć, co ją sprowadza.

To zajęło kolejne minuty, być może właśnie te, które decydowały o tym czy moje dziecko zostanie uratowane czy też nie – mówi pan Krzysztof. Poniżej dalsza część artykułu.

Gdy w końcu Olę zobaczył lekarz stwierdził, że oddech dziecka jest charakterystyczny dla zatrzymania krążenia. Zaczęła się walka o życie dziewczynki. – Zaczęła się bieganina. Okazało się, że na pediatrii nie mają defibrylatora, więc pobiegli po niego. Gdy dotarłem do szpitala córka już nie żyła. Zmarła o 5.20. Personel kazał nam czekać na ordynatora i psychologa do godziny 7. Potem powiedzieli, że mogę się pożegnać z córką. Leżała w tych samych śpioszkach, w których przywiozła ją mama do szpitala. Wyglądała, jakby spała. Po chwili na korytarzu pojawił się pan z plastikowym pudełkiem, w które zapakował naszą Olę. Na to wszystko patrzyła 14–letnia siostra Oli. Na psychologa się nie doczekaliśmy. O godzinie 7.00 po rozmowie z ordynatorem opuściliśmy szpital – opowiada o dramacie, który przeżył pan Krzysztof.

Dyrekcja szpitala wydała oświadczenie, w którym podkreśla, że "dziecko zostało przyjęte do szpitala bez oznak życia i niezwłocznie została podjęta akcja resuscytacyjna, która okazała się nieskuteczna". W związku ze śmiercią dziecka, personel szpitala zawiadomił organy ścigania. Jednocześnie z relacji szpitala wynika, że "rodzina została objęta opieką personelu oraz zostało zaproponowane wsparcie psychologiczne". Dyrekcja szpitala nie odniosła się jednak do faktu, że mama dziewczynki została odesłana z SOR–u, a małej Oli, w sytuacji zagrożenia życia, nie została tam udzielona pomoc. Lekarz Norbert Kopeć, dyrektor ds. lecznictwa brzeskiej placówki nie chciał rozmawiać z dziennikarką "Super Expressu". Prokuratura wszczęła śledztwo mające wyjaśnić okoliczności śmierci Oli. Została przeprowadzona sekcja zwłok, lecz jej wyniki nie są jeszcze znane. Dziewczynka została pochowana w rodzinnym grobowcu, w którym spoczywają jej dziadkowie. Poniżej pełna treść oświadczenia szpitala w Brzesku.

Pełna treść oświadczenia szpitala w Brzesku

- W związku z pojawiającymi się w przestrzeni publicznej informacjami dotyczącymi śmierci dziecka w SPZOZ w Brzesku, Dyrekcja w pierwszej kolejności składa wyrazy współczucia rodzinie i bliskim dziecka. Dyrekcja podkreśla, że dziecko zostało przyjęte do szpitala bez oznak życia. Niezwłocznie została podjęta akcja resuscytacyjna, która okazała się nieskuteczna. W związku z tym, personel szpitala powiadomił organy ścigania. Jednocześnie rodzina została objęta opieką personelu oraz zostało zaproponowane wsparcie psychologiczne. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak trudna jest to sytuacja. Zależy nam na tym, żeby sprawę należycie wyjaśnić. Z tego miejsca Dyrekcja szpitala apeluje, aby nie ferować wyroków przed ostatecznym zbadaniem i wyjaśnieniem przyczyny tego zdarzenia.

Sonda
Czy uważasz, że w Polsce służba zdrowia działa sprawnie?
Śmierć niemowlaka w Szpitalu Powiatowym w Brzesku
Drogowskazy: życie po stracie. Wsparcie w trudnych sytuacjach okołoporodowych

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki