Mimo wielokrotnych apeli dyrekcji szpitala św. Łukasza w Tarnowie, mężczyzna z podejrzeniem koronawirusa zjawił się w placówce, która nie ma oddziału zakaźnego i nie jest wyznaczona przez ministerstwo zdrowia do opieki nad zakażonymi. Mężczyzna początkowo pojechał do szpitala w Dąbrowie Tarnowskiej, jednak tamtejsi lekarze odesłali go do domu. Wówczas skierował się do tarnowskiej placówki utrzymując, że cierpi na nadciśnienie. Początkowo nie przyznał się do niedawnego powrotu z Tajlandii i przebytej tam infekcji.
Wizyta pacjenta spowodowała konieczność częściowego zamknięcia SOR-u i jego dezynfekcji. Naraziła również zdrowie innych chorych oraz personelu medycznego. Siedem osób musiało zostać objętych kwarantanną.
Do podobnego przypadku doszło kilka dni temu. Wówczas na SOR-ze szpitala św. Łukasza w Tarnowie zjawiła się kobieta z podejrzeniem koronawirusa. Okazało się, że pacjentka cierpi na infekcję innego rodzaju, natomiast jej wizyta przysporzyła szpitalowi ogromnych kłopotów.
Obecnie w Polsce został potwierdzony jeden przypadek zakażenia koronawirusem.