Jak opisał portal Bochnianin.pl, w poniedziałek wieczorem (6 kwietnia) na bocheński SOR trafiła kobieta z objawami sugerującymi, że może być ona zakażona koronawirusem. Bocheńska lecznica nie zajmuje się pacjentami zainfekowanymi SARS-CoV-2, lecz decyzję o umieszczeniu kobiety w Bochni miał podjąć dyspozytor pogotowia ratunkowego z Tarnowa. Dopiero po otrzymaniu badań potwierdzających zakażenie koronawirusem pacjentka została przetransportowana do Krakowa. Niestety zarazić się od niej mogli inni chorzy przebywający na oddziale ratunkowym, stąd muszą oni teraz przejść kwarantannę.
– Od początku podejrzewaliśmy zakażenie koronawirusem. Kłóciliśmy się z dyspozytornią, że nie powinna do nas przyjechać, ale niestety dyspozytornia w Tarnowie ma swoje pomysły na to gdzie należy wysyłać chorych z ewidentnym podejrzeniem COVID-19 - powiedział portalowi Bochnianin.pl Jarosław Gucwa, zastępca dyrektora bocheńskiego szpitala.
Bocheńscy medycy mają żal, że zlekceważono ich opinię i niepotrzebnie narażono na infekcję personel medyczny oraz pozostałych pacjentów. Zdaniem zastępcy dyrektora szpitala w Bochni stan zdrowia kobiety nie wymagał umieszczania jej na SOR-ze.
– Kobieta miała gorączkę, kaszel i umiarkowaną duszność. Dlatego nasze pogotowie od początku chciało, aby pacjentka trafiła do szpitala zakaźnego. Rozumiem gdyby się dusiła, bo jesteśmy od ratowania życia, ale to była chora, która od nas na własnych nogach wyszła do karetki „Covidowej”, więc nie była w złym stanie – powiedział portalowi Bochnianin.pl Jarosław Gucwa, zastępca dyrektora bocheńskiego szpitala.
Przeczytaj również: Prysznice potencjalnym źródłem koronawirusa? Przerażająca hipoteza
PRZECZYTAJ TAKŻE: