Podpalenie hotelu dla pielęgniarek w Tarnowie. Nastolatek przyznał się do winy, teraz zmienił zdanie
W 2018 roku w hotelu dla pielęgniarek przy szpitalu św. Łukasza w Tarnowie doszło do serii pożarów. Na przestrzeni dwóch miesięcy płomienie wybuchały trzykrotnie, na szczęście w wyniku działania żywiołu nie było osób poszkodowanych. Za każdym razem kończyło się wyłącznie na szkodach materialnych. Kilka dni po ostatnim z serii pożarów policja zatrzymała 13-letniego wówczas Eryka i postawiła mu zarzuty dotyczące dwóch podpaleń, do których chłopak się przyznał. Jak podaje Gazeta Wyborcza, wkrótce potem domniemany sprawca wycofał się ze złożonych zeznań i obecnie nie przyznaje się do winy. Wcześniejsze przyznanie się do winy miało być wynikiem presji wywieranej przez przesłuchującego go policjanta, który dodatkowo miał w pewnym momencie poprosić ojca Eryka o opuszczenie pokoju. - Eryk przez godzinę był przesłuchiwany w mojej obecności. Powiedziałem mu od razu, żeby mówił prawdę. Syn konsekwentnie zaprzeczał, by to on podłożył ogień. W pewnym momencie policjant kazał mi wyjść z pokoju. Byłem zdziwiony, ale posłuchałem go. Mój syn przez dwie godziny był przesłuchiwany bez opiekuna, a to niezgodne z prawem - powiedział GW ojciec nastolatka. Tej wersji zdarzeń zaprzecza z kolei policja. Rzecznik KMP Tarnów utrzymuje, że ojciec chłopca był obecny przy wszystkich czynnościach procesowych.
PRZECZYTAJ: Tajemnicze zaginięcie i śmierć Grażyny K. z Borzęcina. Tymczasem jej mąż...
Presja wywierana przez policjanta na nastolatka, miała - jego zdaniem - polegać na podnoszeniu głosu, co na tyle zestresowało chłopca, że mając dość dalszego przesłuchania przyznał się do winy. Tymczasem teraz zarzeka się, że to nie on podłożył ogień w hotelu dla pielęgniarek. W trakcie pożaru, który wydarzył się 22 lutego 2018 roku Eryk przebywał w innym miejscu, dlatego to zdarzenie na pewno nie było wynikiem jego działania. Wątpliwości dotyczą natomiast pożarów z 20 lutego oraz 18 kwietnia. Rozprawa w tej sprawie została zaplanowana na 3 lutego, czyli niemal równo cztery lata po pierwszym podpaleniu. Zwłoka jest spowodowana trudnościami ze znalezieniem psychiatry, który przygotowałby opinię dla sądu. Ostatecznie Eryk został przebadany przez biegłych z Krakowa. Rozprawa ma się toczyć za zamkniętymi drzwiami.
ZOBACZ: Smęgorzów. Samobójstwo 12-letniej Kingi. Zarzut molestowania dla znajomego rodziny