Przypomnijmy: ta ponura historia zaczęła się w czerwcu. 12-letnia Kinga, uczennica miejscowej podstawówki, zwierzyła się nauczycielce, że mieszkaniec wsi, znajomy jej ojczyma, próbował ją zgwałcić. Udało jej się uciec. To samo powtórzyła matce, ale ta nie uwierzyła córce i jeszcze ją zrugała. Z nadejściem wakacji Kinga pojechała do cioci w Środzie Śląskiej (woj. dolnośląskie). Opowiedziała jej, co spotyka ją w domu rodzinnym. Zszokowana ciocia usłyszała, że dziewczynka jest molestowana przez ojczyma oraz jego znajomego, częstego gościa w rodzinnym domu. Kobieta poszła na policję. Podjęła decyzję, że zostanie rodziną zastępczą dla Kingi oraz złożyła wniosek do sądu, by na czas trwania postępowania Kinga nie musiała mieszkać w rodzinnym domu, czyli wniosek o wydanie tzw. pieczy zastępczej. Sąd w Środzie nie zajął się sprawą. Odesłał akta do sądu w Dąbrowie Tarnowskiej. Decyzji o oddaniu Kingi pod pieczę krewnej nie wydał. Musiała wrócić i zamieszkać pod jednym dachem z matką i ojczymem. W połowie września zebrał się sąd rodzinny w sprawie wydania pieczy zastępczej, ale ku rozpaczy cioci i nastolatki sędzia uznał, że Kinga może mieszkać w Dąbrowie. 20 grudnia padła ostatnia nadzieja – sąd miał wydać decyzję, czy ciocia może być rodziną zastępczą, ale jej nie podjęto. Śledztwo też utknęło. Pierwszy prokurator awansował i sprawę przekazano kolejnemu, lecz dopiero pod koniec sierpnia. Do dziś prokuratura nie postawiła nikomu zarzutów dotyczących molestowania. Czy to załamało Kingę? Osamotniona, zlekceważona przez instytucje, opuszczona przez wszystkich z wyjątkiem oddalonej o setki kilometrów cioci, posunęła się do odebrania sobie życia.
Mieszkańcy Smęgorzewa są wstrząśnięci tragedią 12–latki. Znali ją i jej matkę. – Ta kobieta sprowadziła się tu około dwa lata temu i zamieszkała w domu rodzinnym Bogdana S. Szybko urodziła mężczyźnie dziecko, chłopca. Kinga chodziła do szkoły podstawowej, lgnęła do ludzi, jakby szukała miłości i bratniej duszy – mówi nam sąsiadka rodziny. Tragedię mocno przeżyli także uczniowie miejscowej szkoły. – To dla nas, całego grona pedagogicznego szok – powiedział nam dyrektor szkoły do której uczęszczała Kinga. Pogrzeb 12–latki odbył się w Nowy Rok, zaledwie po trzech dniach od samobójczej śmierci. Jej smutny grób znajduje się pośrodku cmentarza, na betonowej wylewce leży zaledwie kilka wiązanek. Anna K. mama zmarłej Kingi nie chciała z nami rozmawiać.