Ustalenia meksykańskiej prokuratury w sprawie śmierci Grzegorza M.
Grzegorz z Marcinkowic (gm. Radłów), który w Meksyku przebywał na delegacji zmarł tragicznie 14 lutego. Został odnaleziony martwy w mieszkaniu zajmowanym przez trzech Polaków. W feralnym dniu w mieszkaniu znaleziono również nieprzytomnego współlokatora Grzegorza, który trafił do szpitala. On w przeciwieństwie do 20-latka przeżył i został już wybudzony ze śpiączki. Bliscy tragicznie zmarłego mieszkańca Marcinkowic ciągle nie znają odpowiedzi na pytanie: w jaki sposób zginął Grzegorz? Początkowe podejrzenia wskazywały na to, że 20-latek padł ofiarą przestępstwa. Portal Onet donosił nawet, że powodem śmierci Polaka mógł być proceder handlu organami. Tę wersję dementowali zarówno meksykańscy, jak i polscy śledczy.
PRZECZYTAJ: Grzegorz pojechał do Meksyku pracować. Pierwszego dnia go zabili i wycięli nerki? WSTRZĄSAJĄCE szczegóły śmierci młodego Polaka
W Meksyku przeprowadzono sekcję zwłok, z której wynika, że Grzegorz zmarł w wyniku uduszenia. Jak informuje rmf24.pl, oświadczenie w sprawie wydała meksykańska prokuratura, która twierdzi, że tragedia była rezultatem nieszczęśliwego wypadku, a nie przestępstwa. 20-latek miał się udusić czadem ulatniającym się z nieszczelnego piecyka gazowego. To również trująca substancja miała stać za dolegliwościami współlokatora Grzegorza, który nieprzytomny trafił do szpitala. Zdaniem meksykańskiej prokuratury na ciele Grzegorza nie było żadnych śladów świadczących o stosowaniu wobec niego przemocy. Meksykanie stanowczo wykluczyli też, by zgon mężczyzny miał związek z handlem organami. Śledztwo w sprawie śmierci młodego mieszkańca Marcinkowic prowadzi też krakowska prokuratura, która na razie nie chce zdradzać szczegółów toczonego postępowania. Wiadomo natomiast, że polskie służby dyplomatyczne współpracują przy wyjaśnianiu tragicznego zdarzenia z stroną meksykańską.