Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej od lat jest najbogatszą miejską spółką w Tarnowie. Przez lata miasto jako największy udziałowiec wstrzymywało się od pobierania dywidendy (udziału w zysku) z MPEC-u tłumacząc, że spółka potrzebuje pieniędzy na rozwój i inwestycje miedzy innymi w walkę ze smogiem, czy też spalarnię śmieci. Sytuacja zmieniła się w zeszłym roku, gdy do miejskiego budżetu wpisano kwotę pięciu milionów złotych pochodzącą z zysku MPEC-u. Gdy jednak przyszło do podjęcia decyzji o uchwaleniu dywidendy, takiemu ruchowi ostro sprzeciwił się temu prezes MPEC-u Krzysztof Rodak. Jego zdaniem wypłata tych pieniędzy pogorszyłaby sytuację finansową spółki, a nawet uniemożliwiła realizację założonej przez nią strategii. Z kolei według prezydenta Tarnowa Romana Ciepieli spółka od dawna wiedziała o planach magistratu i powinna być na nie przygotowana.
– Po prostu skorzystaliśmy z praw właścicielskich, aby mieć w budżecie pieniądze z dywidendy na realizację najważniejszych celów społecznych w mieście. To rzecz normalna, każdy właściciel spółki może korzystać z jej finansów. W przypadku MPEC wypłacona dywidenda w żaden sposób nie wpływa na stabilność finansową spółki. Gdy prezes MPEC mówi o potencjalnych problemach z realizacją strategii firmy, znaczy to - ni mniej, ni więcej - że gdy w ubiegłym roku dowiedział się o konieczności wypłaty dywidendy nie dokonał rewizji i aktualizacji tejże strategii - mówi prezydent Tarnowa Roman Ciepiela.
Miasto Tarnów nie jest jedynym udziałowcem spółki, stąd zyskiem musi podzielić się z innymi akcjonariuszami, proporcjonalnie do liczby posiadanych przez nich walorów firmy. Tak więc z kwoty 8 milionów 695 tysięcy złotych, którą walne zgromadzenie MPEC-u nakazało wypłacić jako dywidendę, w miejskim budżecie zostaną tylko 4 miliony 879 tysięcy złotych, a reszta trafi do dwóch pozostałych udziałowców: Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska w Warszawie oraz Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Krakowie. Co więcej, obie te instytucje wcale nie chciały tych pieniędzy, ponieważ nie zostały stworzone w celu osiągania zysku, lecz po to, by realizować zadania związane ochroną środowiska. Pieniądze pochodzące w kieszeni tarnowian, którzy opłacają rachunki za centralne ogrzewanie uciekną zatem do Warszawy i Krakowa. Mieszkańcy mogą się również obawiać wzrostu cen ogrzewania budynków związanego z utratą przez MPEC prawie 9 milionów złotych - wypłaconych w formie dywidendy. Prezydent Tarnowa uważa jednak, że tych spraw nie należy ze sobą łączyć.
- Dużym nieporozumieniem jest również łączenie wypłaty dywidendy z MPEC z kosztami cen ciepła. O cenach energii cieplnej decyduje prezes państwowego Urzędu Regulacji Energetyki, te stawki dla MPEC są zatwierdzone. Są oczywiście powiązane z sytuacją spółki, ale przede wszystkim zależą od sytuacji na rynku surowcowym, od cen nośników energii i cen limitów emisji dwutlenku węgla - twierdzi Roman Ciepiela.
Władze samorządowe przyznają, że pieniądze z dywidendy są im potrzebne do łatania budżetu mocno nadwątlonego epidemią koronawirusa, czy wcześniejszymi decyzjami władz centralnych, które wprowadziły "zerowy" PIT dla osób poniżej 26. roku, nie rekompensując samorządom uszczuplenia dochodów wynikających z tej decyzji.