Początkowo zdobywanie bramek łatwiej przychodziło gościom. Tarnowianie mylili się z prostych pozycji, lub ich próby zatrzymywał Goran Andjelić. Pierwszego gola dla Grupy Azoty zdobył Łukasz Nowak w 9 minucie. Stopniowo napór Stali słabł, a inicjatywę przejmowali miejscowi szczypiorniści. W 15 minucie rywalizacji na tablicy pojawił się remis 5-5, a niedługo później Nowak dał Grupie Azoty pierwsze prowadzenie podczas derbowej konfrontacji. Rywale zaczęli mylić się w ataku. Tarnowianie rzadko dopuszczali, by mieleccy kołowi stawali oko w oko z Patrykiem Małeckim. Zresztą bramkarz beniaminka też z czasem znalazł patent na obronę prób oddawanych przez przeciwników. Tuż przed zakończeniem pierwszej odsłony meczu, za sprawą gola Alberta Sanka gospodarze prowadzili 12-10.
Zejście drużyn do szatni nie zmieniło zasadniczo obrazu gry. Ekipę z Mielca było stać tylko na pojedyncze zrywy, jak wtedy gdy zanotowali serię trzech bramek z rzędu, doprowadzając do remisu. Podczas meczu podopieczni Dawida Nilssona popełniali, jednak zbyt dużo błędów, a gospodarze potrafili to wykorzystać. Dlatego szybko wypracowali sobie bezpieczną przewagą, sięgającą nawet czterech trafień. Rozkręcił się Jakub Kowalik, raz za razem posyłając piłkę do siatki przyjezdnych. Ostatecznie to właśnie ten zawodnik pogrążył Stal, a Grupa Azoty Tarnów zwyciężyła 27-23.
Kolejnym przeciwnikiem tarnowian będzie Torus Wybrzeże Gdańsk. Mecz tych ekip rozpocznie się w niedzielę, 17 listopada o godz. 13.00. Transmisję przeprowadzi TVP Sport.
Zwycięstwo w derbach smakuje jak każde inne zwycięstwo. Przed meczem sporo mówiło się o podtekstach tej rywalizacji, ale po pierwszym gwizdku, to przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Cieszą mnie cztery bramki zdobyte przez Kamila Pedryca. W naszej grze chcemy wykorzystać pierwszą linię, bo w piłce ręcznej jeśli zawodnicy grający na kole i skrzydłach nie zapewnią 50-60% bramek, to ciężko myśleć o zwycięstwie – powiedział Marcin Markuszewski, trener Grupy Azoty Tarnów.