Śmierć dziecka w trakcie majówki. Lilkę przygniotła bramka piłkarska
Była sobota, początek długiego majowego weekendu. Liliana S. († 12 l.) wybrała się na spacer po Zalasowej (powiat tarnowski). Razem z koleżanką poszła na ogólnodostępne boisko. Nie był to obiekt służący wyłącznie do uprawiania sportu. To tam spotykała się miejscowa młodzież, żeby wspólnie się bawić. Na boisku oprócz dwóch stalowych, przytwierdzonych na stałe bramek, znajdowały się jeszcze dwie mniejsze, wykonane z aluminium. Takie bramki służą wyłącznie do treningu i nikt nie przypuszczał, że niewłaściwe ich użycie może doprowadzić do tragedii.
Z relacji świadków wynikało, że na jednej z bramek Lilka zaczęła się huśtać, doprowadzając do jej przewrócenia. Bramka tak mocno uderzyła dziewczynkę, że została ona bardzo poważnie ranna. Na miejscu podjęto reanimację i wezwano śmigłowiec LPR. Na walkę o życie córki patrzyła mama Lilianki, która została powiadomiona o wypadku. Rokowania co do stanu zdrowia 12-latki od początku były złe. Dziewczynka trafiła do szpitala, jednak lekarzom nie udało się jej uratować. Stwierdzono śmierć pnia mózgu dziecka. Poniżej dalsza część artykułu.
Po tragedii zdemontowano znajdujące się na boisku bramki oraz inne urządzenia mogące stanowić potencjalne zagrożenie dla bawiących się w tym miejscu dzieci. Samorząd podjął decyzję, żeby w miejscu boiska zbudować żłobek i przedszkole. Równocześnie władze gminy Ryglice tłumaczyły, że decyzja o zmianie przeznaczenia terenu została podjęta dużo wcześniej i nie miała nic wspólnego ze śmiercią Lilki.