Pożar w Radlnej wybuchnął 15 listopada po godzinie 22.00. Kiedy na miejsce przyjechali tarnowscy strażacy, niemal cały obiekt był zajęty ogniem. W akcji brały udział dwa zastępy PSP z Tarnowa i trzy zastępy OSP. Jak podaje krakowska "Wyborcza" budynek nie był podłączony do sieci elektrycznej ani gazowej. Dlatego najprawdopodobniej doszło do zaprószenia ognia przez jego mieszkańców.
Akcja gaśnicza na miejscu trwała aż sześć godzin. Po opanowaniu pożaru strażacy weszli do domu, gdzie znaleźli zwłoki 68-letniej kobiety i 65-letniego mężczyzny.
– Jedna osoba to kobieta starsza. Z naszych informacji wynika, że miała ograniczone możliwości poruszania się. Ciało jej znajdowało się na łóżku. Druga osoba znajdowała się w przejściu z pomieszczenia najbardziej spalonego na korytarz. Można sądzić, że mężczyzna próbował się wydostać - powiedział dla Radia RDN Zenon Mikrut, dowódca zmiany JRG 1 w Tarnowie.
Sprawą tragicznego pożaru pod Tarnowem zajmie się teraz prokuratura.